W 1870 roku Amerykański Uniwersytet Northwestern zakupił do swoich zbiorów książkę, która została wydrukowana w Niemczech w 1537 roku. Introligator, który w XVI wieku oprawiał tę książkę, użył do tego celu pewnego bardzo starego pergaminiu.
Sama książka była kopią greckiego poematu Hezjoda „Prace i dnie" z VII wieku przed Chrystusem i jako taka nie wzbudziła żywszego zainteresowania XIX-wiecznych historyków. O wiele ciekawsza z ich punktu widzenia była okładka. Od spodu, w miejscu gdzie odrywał się pergamin, znaleziono litery, a raczej ich ślady.
Dopiero w drugiej połowie XX wieku, posługując się metodą węgla radioaktywnego C14 do określania wieku zabytkowych przedmiotów (metoda opracowana w 1952 roku), ustalono, że użyty jako okładka pergaminowy manuskrypt jest starszy o pół tysiąca lat starszy od książki wydrukowanej w 1537 roku. Przez wiele dekad jego odczytanie było niemożliwe bez oderwania, a tym samym zniszczenia całej książki, która sama w sobie jest przecież zabytkiem renesansowego drukarstwa.
Od XV do XVIII wieku introligatorzy w sposób rutynowy posługiwali się średniowiecznymi pergaminami do oprawiania nowych, drukowanych książek. Współcześni specjaliści od dawna wiedzą o tej praktyce, ale mimo to nie byli w stanie ich odczytywać.
Pomocna fizyka
– Przez całe pokolenia mediewiści żyli w przeświadczeniu, że zawarte w nich informacje są niedostępne, i bardzo nad tym ubolewali. Dopiero obecnie postęp w dziedzinie obrazowania informatycznego i przetwarzania sygnałów umożliwia zupełnie inne traktowanie tych okładkowych tekstów, czyli po prostu odczytywanie ich – wyjaśnia dr Marc Walton z Northwestern University w Chicago.