Proszek na rekiny, gwizdki, bateryjki wytwarzające pole elektromagnetyczne – wszystko to okazało się nieskuteczne. Najnowszy wynalazek w tej dziedzinie jest z innej półki.
Lista zastosowań dronów rozszerza się nieustannie, korzystają z nich wojsko, kartografowie, archeolodzy, straż graniczna, drony dostarczają korespondencję i lekarstwa w słabo zaludnionych i trudno dostępnych rejonach.
Dzieje się tak dlatego, że wyposażone są w sztuczną inteligencję, kamery, programy komputerowe analizujące w czasie rzeczywistym – dzięki odpowiednio dobranym algorytmom – tysiące informacji; dzięki temu drony są w stanie samodzielnie rozpoznawać różne obiekty.
Superratownik
Właśnie tą cechą odznaczają się urządzenia zastosowane od tego lata na antypodach – nad tamtejszymi plażami krążą drony pełniące funkcje ostrzegającą i ratowniczą. Ich zadanie polega na wytropieniu rekina w pobliżu plaży, ostrzeżeniu o tym odpowiednich służb i – w razie potrzeby – przyjściu, a raczej nadleceniu, z pomocą zagrożonemu człowiekowi. Dron robi to prędzej, niż byłby w stanie pomóc żywy ratownik śledzący ocean z punktu obserwacyjnego na brzegu. Unosząca się nad plażą maszyna rozróżnia pływaków, surferów i żeglarzy.
– Urządzenie jest w stanie zidentyfikować 16 rodzajów obiektów, takich jak rekiny, wieloryby, delfiny, jachty, łódki. W razie niebezpieczeństwa zagrożeni pływacy, surferzy, żeglarze są natychmiast ostrzegani, co daje im czas na powrót do brzegu. Na przykład dron zrzuca pływakowi sprzęt ratunkowy, nadmuchiwany ponton czy tratwę, a nawet defibrylator – wyjaśnia inżynier Nabin Sharma z University of Technology w Sydney, twórca programu komputerowego zastosowanego w tych automatycznych ratownikach. Uniwersytet i firma Little Ripper Group podjęły wspólne prace nad oprogramowaniem w 2016 roku.