Przeciwciało na szpiczaka

Szpiczak plazmocytowy, zwany również mnogim, to złośliwy nowotwór, z którym w Polsce żyje około 9,5 tys. osób. Ostatnie lata przyniosły chorym nadzieję na dłuższe i bardziej komfortowe życie.

Publikacja: 28.02.2018 11:06

Przeciwciało na szpiczaka

Choroba powstaje, gdy w szpiku kostnym rozrastają się zmienione nowotworowo komórki plazmocytowe. Przybierają postać mnogich guzowatych ognisk, wypierając zdrową tkankę i niszcząc kości. Proces ten może doprowadzić do anemii, podniesionego stężenia białka we krwi lub moczu, patologicznych złamań i zaburzeń pracy układu odpornościowego.

Do niedawna była to choroba 70-latków, ale obecnie obserwuje się wzrost zachorowań coraz młodszych osób, a ryzyko zachorowania na szpiczaka poważnie wzrasta już po pięćdziesiątce. Wzrost liczby takich diagnoz odnotowuje się aktualnie na całym świecie. Naukowcy podejrzewają, że jest to związane z lepszymi metodami rozpoznawania choroby i procesem starzenia się społeczeństw.

Szpiczak atakuje falami. Po pierwszym rozpoznaniu u wielu chorych udaje się opanować objawy, pacjenci dobrze reagują na terapię. Nie jest to jednak stan trwały, każdy kolejny nawrót jest oporniejszy na leczenie. Walka toczy się o długość życia i przełamywanie wznowy choroby.

W ostatnich latach sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść chorych na szpiczaka. Innowacyjne terapie mogą przynieść wydłużenie życia już nie o kilka lat, ale nawet powyżej 10, dlatego lekarze zaczynają w przypadku tej choroby stosować określenie „przewlekła”. Szpiczak nadal jest nieuleczalny i nauce nie udało się w pełni nad nim zapanować, jednak metody leczenia przeszły dynamiczną ewolucję.

Profesor Anna Dmoszyńska, przewodnicząca Polskiej Grupy Szpiczakowej twierdzi, że przełomy w leczeniu pojawiają się od końca lat 90. Do pierwszego odkrycia doszło za sprawą przypadku. Lek, który wcześniej stosowano u kobiet w ciąży do łagodzenia nudności i wymiotów, okazał się skuteczny również w leczeniu szpiczaka. W ten sposób rozpoczęła się nowa era terapii chorych na ten rodzaj nowotworu. Lek ten i jego nowsze analogie nazwano lekami immunomodulacyjnymi, ponieważ wpływały również na układ odpornościowy.

Poszukiwania nadal trwały. Naukowcy nieustannie poszerzali obszary badań, wychodząc poza cytostatyki, stosowane w chemioterapii. Pojawiła się również inna, duża grupa leków – inhibitory proteasomów, które dziś mają kilka najnowszych odpowiedników.  – W ostatnim piętnastoleciu rozwój terapii bardzo przyspieszył – mówi prof. Dmoszyńska. – Pojawiły się cząsteczki o jeszcze innym mechanizmie działania. W listopadzie 2015 r. pierwsze dwa przeciwciała monoklonalne otrzymały rekomendacje Amerykańskiej Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) do leczenia opornych nawrotowych postaci szpiczaka,  a w kolejnym roku pozytywnie zaopiniowała je Europejska Agencja Leków (EMA).

 

AntyCD38

 

Jedno z opracowanych przeciwciał monoklonalnych wpływa na charakterystyczne białko CD38, którego obecność stwierdza się na powierzchni komórek nowotworowych i rozpoczyna procesy prowadzące do ich zniszczenia.

– Całe środowisko hematologów jest zafascynowane tym lekiem – mówi prof. Krzysztof Giannopoulos z Oddziału Hematologii Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej (COZL) i Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej UM w Lublinie. – Jest to pierwsze przeciwciało monoklonalne wycelowane przede wszystkim w komórki szpiczakowe. W ostatnim czasie zwraca się uwagę również na to, że terapia ta ma dużo szersze spektrum działania, ponieważ modyfikuje układ immunologiczny.

Jak podkreśla prof. Giannopoulos, w szpiczaku problemem są nie tylko komórki nowotworowe i destrukcja kostna, ale również zaburzenia odporności. Okazuje się, że lek potrafi w pewien sposób wpływać na odtwarzanie się kości i zahamować ich niszczenie przez komórki nowotworowe. Jego korzystny wpływ na układ odpornościowy ma o tyle istotne znaczenie, że chorzy na szpiczaka plazmocytowego borykają się z częstymi infekcjami stanowiącymi dodatkowe obciążenie dla organizmu.

– Nie opisywano wcześniej tak skutecznych leków na ten nowotwór – wskazuje prof. Giannopoulos. – Nie wszyscy oczywiście odpowiadają na to leczenie. Komórka szpiczaka potrafi „uciekać” spod tego ataku terapeutycznego. Niestety jest to choroba nawrotowa,

a nieprawidłowy plazmocyt ulega zmianom, i to jest ogromny problem w leczeniu szpiczaka. Dlatego też nie stosujemy pojedynczych leków, podajemy dwa albo trzy, a nawet cztery leki w schemacie leczenia, żeby zapobiec „ucieczce” spod skutecznej terapii.

Profesor Anna Dmoszyńska, przewodnicząca Polskiej Grupy Szpiczakowej, zwróciła uwagę, że rok 2017 nie był dobry dla lekarzy i chorych na szpiczaka plazmocytowego, ponieważ nie wydarzyło się nic w zakresie refundacji. Jest to choroba nawrotowa i dlatego najważniejsza jest dostępność do różnego rodzaju farmakoterapii. Istnieje już sześć nowych leków, z których korzystają chorzy za granicą, ale niedostępnych na razie w Polsce.

– Z punktu widzenia lekarza najważniejsze jest, żeby miał czym leczyć. A z punktu widzenia pacjenta dostępność do skutecznych preparatów, które będą przez niego jak najlepiej tolerowane, ponieważ odchodzimy od tradycyjnej chemioterapii – mówi prof. Giannopoulos.

 

Algorytm diagnostyczny dla lekarzy pierwszego kontaktu

 

– W ramach Polskiej Grupy Szpiczakowej i Polskiego Konsorcjum Szpiczakowego prowadzony był projekt dotyczący wczesnej diagnostyki szpiczaka plazmocytowego – opowiada prof. Giannopoulos. – Wybraliśmy pięć ważnych parametrów klinicznych, które lekarz pierwszego kontaktu może sprawdzić podczas wywiadu. To m.in. dolegliwości bólowe kośćca, złamania patologiczne i osłabienie, a także proste parametry morfologiczne oraz OB i CRP. Udało nam się zidentyfikować punkty, które powinny być istotne przy ordynowaniu kolejnych badań – na przykład ocena białek osocza. W ciągu dwóch miesięcy powinniśmy mieć gotowy algorytm diagnostyczny, który może stanowić niezwykle przydatne narzędzie dla lekarzy, którzy stykają się z pacjentami w przychodniach i szpitalach.

Profesor Giannopoulos podkreśla, że nawet po wyczerpaniu wszystkich linii leczenia i mimo problemów z dostępnością leków, hematolog tak szybko nie rozkłada rąk. Aktywnie prowadzone są badania kliniczne, gdzie pacjenci chorzy na szpiczaka mają dostęp do różnych nowych terapii. Nie są to wyłącznie badania inicjowane przez firmy farmaceutyczne, ale również niekomercyjne, wynikające z potrzeb i analiz środowiska medycznego. Ważne jest zatem, żeby chory na pewnym etapie miał możliwość wzięcia udziału w badaniach klinicznych. W niektórych ośrodkach we Francji, jak przytacza prof. Giannopoulos, uczestniczy w nich 80–90% pacjentów i podkreśla, że w tej chorobie badania są bardzo istotną możliwością leczenia.

 

Publikacja powstała w ramach kampanii „Życie mamy we krwi”, przy współpracy z firmą Janssen

 

Choroba powstaje, gdy w szpiku kostnym rozrastają się zmienione nowotworowo komórki plazmocytowe. Przybierają postać mnogich guzowatych ognisk, wypierając zdrową tkankę i niszcząc kości. Proces ten może doprowadzić do anemii, podniesionego stężenia białka we krwi lub moczu, patologicznych złamań i zaburzeń pracy układu odpornościowego.

Do niedawna była to choroba 70-latków, ale obecnie obserwuje się wzrost zachorowań coraz młodszych osób, a ryzyko zachorowania na szpiczaka poważnie wzrasta już po pięćdziesiątce. Wzrost liczby takich diagnoz odnotowuje się aktualnie na całym świecie. Naukowcy podejrzewają, że jest to związane z lepszymi metodami rozpoznawania choroby i procesem starzenia się społeczeństw.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”