Zwłoki malca znalazł przypadkiem w Rosji na Syberii myśliwy Aleksander Bondarew, przez bliskich nazywany zdrobniale Sasza, i tak właśnie nazwano zwierze znalezione w wiecznej zmarzlinie.  Malec żył zaledwie siedem miesięcy, miał 80 cm wysokości i 150 cm długości.

Z naukowego punktu widzenia, znalezisko jest bardzo cenne, dzięki niemu naukowcy dowiedzą się wiele o fizjologii, morfologii tego wygasłego gatunku. Naukowcy z Rosyjskiej akademii nauk zaprosili do współpracy amerykańskich specjalistów z Muzeum w Hot Springs  w Południowej Dakocie. Zespołem badającym Saszę kieruje dr Olga Potapowa pracująca na co dzień w Muzeum w Hot Springs, w jego oddziale paleontologicznym Mammouth Site.

Znalezione szczątki najpierw starannie oczyszczono, spod szarawego błota wyłoniła się jasna, żółtawa sierść. Okazało się, że zachował się pysk, nozdrza, jedno oko i jedno ucho. Nie wiadomo, jakiej płci był malec nosorożca włochatego (Coelodonta antiquitatis).

 Nie wiadomo, w jakich okolicznościach zwierzę straciło życie.

Nosorożce włochate nie przekroczyły Beringii (obecnie Cieśnina Beringa), lądowego pomostu łączącego w epoce lodowej Azję z Alaską. Inne gatunki - mamuty, renifery, bizony stepowe - przewędrowały w tym czasie z Azji do Ameryki Północnej. Czy powodem było skrajne przystosowanie nosorożców włochatych do syberyjskiego ekosystemu? A jednak nie zapewniło to gatunkowi przetrwania.

Jedna z teorii, jako powód końca gatunku, podaje intensywne polowania na te zwierzęta, co miało doprowadzić najpierw do drastycznego zmniejszenia populacji, i w następstwie tego do ograniczenia puli genetycznej w obrębie nielicznej i wciąż malejącej populacji.

Jednak najnowsze badania nad kopalnym DNA wykazują, że populacja nosorożców włochatych malała na długo przed pojawieniem się ludzi na kontynencie azjatyckim.