Perfect wydał pierwszy album „The Greatest Hits", na którym znalazły się przeboje, zarówno z okresu, gdy liderem był Zbigniew Hołdys, jak i po jego odejściu. Rodzi się pytanie, czy wymagało to negocjacji z Hołdysem.
– Nie musieliśmy prowadzić żadnych negocjacji – zaprzecza gitarzysta Darek Kozakiewicz. – Rzecz wzięła się z pomysłu naszej menedżerki Agnieszki Jaworskiej uporządkowania całej dyskografii Perfectu, bo wielu płyt nie można dostać, nie wiemy, kto ma do nich prawa, albo ukazują się w dziki sposób. Chcemy mieć pełny obraz naszej twórczości i żeby była dostępna we wszystkich formatach dla fanów. Niedawno ukazała się na CD i winylu płyta „Jestem", następnym krokiem będzie reedycja „Schodów" i „Śmigła". Teraz chcieliśmy stworzyć na dwóch płytach przegląd największych osiągnięć i przebojów Perfectu od początku do dziś, opierając się na oryginalnych nagraniach studyjnych.
„The Greatest Hits" pokazuje, że na osiem studyjnych albumów Perfectu sześć powstało bez Hołdysa. – Dla mnie przełomowym był rok 2010, kiedy wyszła płyta „XXX" na 30-lecie zespołu – mówi gitarzysta. – Do tego czasu nasz repertuar koncertowy w 80 procentach stanowiły piosenki z okresu, gdy on był w Perfekcie. Ta zależność ciążyła nam.
Zmiana proporcji
Ale Hołdys miał z tego tantiemy. – To prawda, koncertowaliśmy bardzo często – potwierdza Kozakiewicz. – Ale nie o to chodzi. Zespół mógł być kojarzony głównie z jego kompozytorskimi dokonaniami. Dlatego postanowiliśmy zmienić proporcje w repertuarze, tym bardziej że popularność i jakość nowszych nagrań była porównywalna z pierwszymi. Tak osiągnęliśmy fajny balans i kończymy koncerty piosenką „Niepokonani" z płyty „Geny" z 1997 r., co jest znamienne dla zmiany, jaką wprowadziliśmy w 2010 r.
Show-biznes pełen jest przykładów, kiedy założyciel lub lider grupy – jak Roger Waters czy Seweryn Krajewski – przegrywał proces o prawo do nazwy z innymi muzykami.