W 2010 roku miał 19 lat i wygląd nieśmiałego chłopca. Na warszawskim konkursie podbił publiczność lirycznymi interpretacjami, prezentowanymi wszakże z ogromną pewnością siebie, nieczęsto spotykaną u tak młodych pianistów. W 2017 roku z płyty Deutsche Grammophon spogląda świetnie wystylizowany, atrakcyjny mężczyzna.
Dawny chłopiec, który w wieku ośmiu lat z Niżnego Nowogrodu przyjechał do Moskwy na studia muzyczne, stał się obywatelem świata, częściej pomieszkującym w Nowym Jorku niż w ojczyźnie.
Co sprawiło, że spośród wyjątkowo utalentowanych laureatów Konkursu Chopinowskiego 2010 roku właśnie on cieszy się takim zainteresowaniem? Pewnych wskazówek udzieliły już tamte warszawskie występy. W jego grze była odwaga, bo on miał indywidualność, której nie obawiał się ujawnić.
Tę cechę nadal w sobie rozwija, niektórzy zatem twierdzą, że w swym podejściu do różnych kompozytorów bywa wręcz manieryczny. Nawet jest tak się zdarza, to w czasach bezkonfliktowych pianistów, wychowanych na technicznie doskonałych nagraniach innych artystów, niepokorny Daniil Trifonov musi wzbudzić zainteresowanie.
Dysponuje przy tym znakomitym warsztatem. Lekkość, z jaką jego palce przemykają po klawiaturze, nie zamazując podczas gry żadnego dźwięku, jest zdumiewająca. „Nie znam nikogo, kto potrafi zrobić coś takiego z rękami, jest w tym coś demonicznego” – powiedziała Martha Argerich, a ona przecież zna się na pianistyce.