Oczywiście można zaszaleć i sięgnąć po prawdziwego, małego demona z nadwoziem coupé. Ma na imię BMW M2, pod maską uczciwy, trzylitrowy, sześciocylindrowy silnik o mocy 370 KM z momentem obrotowym 465 Nm w szerokim zakresie obrotów (1400-5560) i kosztuje, bagatela, nieco ponad 277 tys. zł. I to oczywiście „od", więc można tę cenę jeszcze podbijać. Jak na taką kruszynę dużo, nawet biorąc pod uwagę ponadprzeciętne możliwości samochodu, który do setki rozpędza się w 4,5 s i – biorąc pod uwagę fakt, że waży niewiele ponad 1,5 t. – może rozgrzać kierowcę do czerwoności.

Ale jeśli chcemy czuć emocje, ale jednocześnie korzystać z samochodu na co dzień niekoniecznie paląc gumy na każdych światłach, to dobrym, kompromisowym wyborem jest model 230i Coupé M Sport. Uzupełniony o pakiet stylizacyjny Performance - przednie nakładki zderzaka ze spliterem, czarne obramowania nerek, folie progów, karbonową lotka na bagażniku i takież obudowy lusterek zyskuje na drapieżności. Do tego dochodzą 19-calowe felgi z niskoprofilowymi oponami (225/35 z przodu i 245/30 z tyłu), co do których – przyznaję – miałem pewne obawy, czy przypadkiem nie powybijam sobie zębów na podrzędniejszych drogach. Na szczęście nie, choć o uszkodzenie felgi, sądząc po testowym egzemplarzu, wcale nietrudno.

Pod maską drzemie dwulitrowa, czterocylidrowa jednostka wykręcona do 252 KM, bardzo elastyczna, bo maksymalny moment obrotowy 350 Nm jest osiągana w przedziale 1450–4800 obr./min. I to się czuje, bo ośmiobiegowy automat eksploatowany w nastawach Comfort lub Eco Pro preferuje niskoobrotową, ekonomiczną jazdę. Ale kiedy naciśniemy gaz, najlepiej w trybie Sport, albo Sport+, który dodatkowo wyłącza system ESP, lojalnie ostrzegając kierowcę, małe coupe pokazuje swoje drugie, bardziej drapieżne oblicze. Przyspieszenie 5,8 s do 100 km/h, połączone z możliwością zgrabnego zarzucenia kufrem, naprawdę może podnieść ciśnienie, choć oczywiście nie czyni tego małego diabełka stuprocentowym demonem szos, ale demonkiem na pewno. A elektronicznie ograniczona do 250 km prędkość maksymalna mówi sama za siebie. Szkoda tylko, że dźwięk silnika jest płaski i banalny, zwłaszcza kiedy się rozgrzeje. Dobrze zaś, że nikt nie wpadł na pomysł, by go przerabiać i puszczać przez głośniki. No i to zużycie – katalogowo w cyklu mieszanym 230i ma palić 6,5-6,8 l/100 km. Być może w trybie Eco Pro, ale czy dla takiej jazdy kupuje się taki samochód? No ale nawet te 9 l/100 km można uznać za dobry rezultat. To stosunkowo niska cena za radość z jazdy.

Bo radości nie brakuje, choć ten kompromis ma swoje odzwierciedlenie na pokładzie. Z jednej strony karbonowe okładziny, sportowe fotele z mocnym trzymaniem bocznym (mimo wielopłaszczyznowej regulacji dojście do właściwej pozycji za kierownicą zajęło mi trochę czasu), możliwość wywołania na środkowy ekran wskaźników mocy i momentu obrotowego, to jednak całość jest bardzo zwyczajna, pokrewna z serią 1. Zdecydowanie można było się choć trochę wysilić.

Generalnie w 230i Coupé udało się połączyć komfort codziennych podróży ze sportowym pazurkiem i ubrać to wszystko w ładne wdzianko. W tym wypadku trochę komfortu i nieco sportu nie oznacza, że tak naprawdę nie ma ani tego, ani tego. Wręcz odwrotnie. Czasem kompromisy przynoszą bardzo ciekawe rezultaty. ©?