Jeżeli to brzmi jak z powieści o potworze Frankensteina, to... właśnie tak ma być. Kit Parker i Sung-Jin Park z Instytutu Wyssa Inżynierii Inspirowanej Biologią Uniwersytetu Harvarda połączyli elementy sztuczne i żywe. Stworzyli maszynę, której elementem są funkcjonujące komórki mięśnia serca. Są zmodyfikowane genetycznie w taki sposób, aby robotem można było sterować... światłem.
Żyjąca maszyna jest wzorowana na rybie gatunku Leucoraja erinacea (raja kanadyjska). Jest jednak od prawdziwej ryby mniejsza – ma wymiary monety. Składająca się z 200 tys. komórek serca – kardiomiocytów – sztuczna raja ma 16 mm długości i waży ok. 10 g.
Po co naukowcom taki stwór? Wierzą, że dzięki temu możliwe będzie opracowanie lepszych organów dla ludzi. I że lekarze nauczą się czegoś o sercu, a biolodzy – o mechanizmie poruszania się ryb.
Raje to ryby o charakterystycznym spłaszczonym kształcie ciała z bardzo rozbudowanymi płetwami piersiowymi. Kształt wynika z trybu życia – zwykle leżą zagrzebane w piasku lub płyną tuż przy dnie, poszukując drobnych ryb i skorupiaków stanowiących ich pożywienie. Leucoraja erinacea wykorzystywana była dotąd głównie jako przynęta w pułapkach na homary – rybacy znajdują ją często w sieciach, ale jej znaczenie kulinarne jest nikłe (choć niektórzy usiłują przygotowywać ją jak przegrzebki).
W ostatnich latach jednak coraz chętniej używa się tego gatunku jako organizmu modelowego w badaniach biomedycznych. W 2005 r. skatalogowano geny Leucoraja erinacea, dzięki czemu naukowcom łatwiej je modyfikować.