Igłami po oczach

Komórki macierzyste przywróciły pacjentce wzrok. Nawet jej lekarz nie wie, jak to działa.

Aktualizacja: 01.03.2016 23:22 Publikacja: 01.03.2016 16:57

Niesprawdzona terapia przyniosła zdumiewająco dobre rezultaty – pacjentka zaczęła widzieć

Niesprawdzona terapia przyniosła zdumiewająco dobre rezultaty – pacjentka zaczęła widzieć

Foto: 123RF

Ta historia to gotowy scenariusz filmowy. Kobieta, która z niewyjaśnionych przyczyn traci wzrok, poddaje się eksperymentalnej terapii. Wcześniej sprawdziła wszystkie możliwości leczenia – łącznie z tradycyjną medycyną chińską. Lekarz – nie wiadomo, szarlatan czy geniusz – wstrzykuje kobiecie niesprawdzony preparat zawierający komórki wyciągnięte wcześniej z jej kości uda. A ta odzyskuje zdolność widzenia, bierze ślub z ukochaną (tak jest – z dziewczyną) i może sama prowadzić swoją restaurację.

Tyle że to nie jest scenariusz. Sprawę niewidzącej od pięciu lat Vanny Belton, która zaczyna widzieć po kontrowersyjnej terapii, opisuje „Baltimore Sun".

Raz w siatkówkę, raz w nerw

29-letnia dziś Belton starała się o pracę w waszyngtońskiej policji. W 2009 roku zauważyła, że obraz w jej oczach odrobinę się rozmazuje. Postęp choroby był bardzo gwałtowny – kilka tygodni później praktycznie przestała widzieć.

Diagnoza lekarzy: zapalenie nerwu wzrokowego. Najczęstszą jego przyczyną jest stwardnienie rozsiane – i to najpierw zasugerowali lekarze. Kiedy okazało się, że to nie to, uznali, że zaburzenie wzroku jest tymczasowe i minie samo. – Po sześciu miesiącach – wspomina Belton – przestali używać słowa „tymczasowe".

Nie wiadomo, co spowodowało utratę wzroku, lekarze nie wiedzieli też, jak młodej kobiecie pomóc. Ta zaś sprawdzała kolejno „leczenie" ziołami, akupunkturę i... plany testów klinicznych, które publikuje na swojej stronie National Institutes of Health (Clinicaltrials. gov).

Tak natrafiła na dr. Jeffreya Weissa poszukującego chętnych niewidzących i niedowidzących do roli królików doświadczalnych. Dr Weiss był gotowy pobrać ze szpiku komórki macierzyste, oczyścić je, a następnie wstrzyknąć do oka pacjentów. Jedna dawka w siatkówkę lub obok, druga do nerwu wzrokowego. Cena: 20 tys. dol., bez jakiejkolwiek gwarancji poprawy widzenia. Gdy pacjentka powiedziała o planach lekarzom, ci określili jej pomysł krótko: głupota.

Vanna Belton postanowiła jednak spróbować. Wspierała ją w tym Julia Donoghue – narzeczona, którą poznała, gdy już była niewidoma. Na operację przeznaczyła pieniądze oszczędzane na ślub (nawet hollywoodzki scenarzysta nie odważyłby się tego napisać).

Wreszcie na początku 2014 r. poddała się operacji.

Specjalność: okulistyka i sporty wodne

Zabieg trwał 4,5 godziny. Komórki macierzyste pobrane i wyizolowane ze szpiku pacjentki zostały wstrzyknięte do nerwu wzrokowego lewego oka i siatkówki prawego.

Dr Jeffrey Weiss przedstawiany jest w „Baltimore Sun" jako wykładowca Uniwersytetu Harvarda i uznany oftalmolog. W rzeczywistości studiował na Uniwersytecie Stanowym Nowego Jorku, a praktyki odbywał w bostońskich szpitalach będących placówkami Uniwersytetu Harvarda. 63-letni Weiss prowadzi praktykę – Retinal Associates – w Margate na Florydzie. Opublikował też jeden artykuł w „Neural Regeneration Research" opisujący przypadek Belton i zastosowanie metody nazywanej SCOTS (Stem Cell Ophthalmology Treatment Study). Oprócz tego dr Weiss jest wynalazcą – sprzedaje Aqua Alert, zakładany na przegub gadżet uruchamiający alarm, gdy się zmoczy. Przeznaczony jest dla dzieci i nastolatków bawiących się nad wodą.

Sam dr Weiss przyznaje – informuje „Baltimore Sun" – że nie miał cierpliwości do badań akademickich. Zamiast męczyć się z kolejnymi pozwoleniami, lekarz po prostu zaczął działać. Najdziwniejsze jest to, że zgromadził 278 pacjentów. Testy kliniczne zgłosił do National Institutes of Health. Mimo że terapia polegała na pobieraniu komórek i wstrzykiwaniu ich do oka, nie było potrzebne zezwolenie od Agencji ds. Żywności i Leków, bo... komórki macierzyste pobierane i wstrzykiwane temu samemu pacjentowi nie są lekiem.

Nie było żadnych testów na zwierzętach, żadnych symulacji, losowania grup czy podawania placebo. Nie sprawdzono najpierw tej metody na niewielkiej grupie pacjentów, aby później przejść do większej. Praktycznie wszystkie zasady prowadzenia badań zgodnie z naukowym rygorem zostały pogwałcone. Nawet pozytywną rekomendację etyczną dr Weiss zdobył nie od uznanego uniwersytetu czy szpitala, lecz od International Cellular Medicine Society, działającej w Nevadzie grupy lobbującej za szerokim wykorzystaniem komórek macierzystych w medycynie.

Sukces

I wszystko byłoby jasne, gdyby nie fakt, że operacja Belton się udała. Podobnie jak u 60 proc. spośród pozostałych 277 pacjentów. Stopniowo odzyskują wzrok – Belton nie musi już poruszać się z białą laską, może czytać menu w swojej restauracji Flavor i zobaczyć twarz żony.

– Kiedy zorientowałam się, że mogę przeczytać tablice rejestracyjne, zaczęłyśmy chodzić po ulicy i je czytać. Potem jeździłyśmy i czytałyśmy nazwy sklepów. Widziałam Pennsylvania Dutch Market, solarium – mówi Belton reporterce „Baltimore Sun".

Tyle że nie wiadomo, dlaczego terapia zadziałała. – Przez długi czas nie wiedzieliśmy, jak działa penicylina, ale jednak ocaliła wówczas życie wielu osobom – mówi dr Weiss. – To bzdura myśleć, że coś nie działa, jeśli nie umiemy wyjaśnić, jak to działa. A tu ważniejsze jest, co pacjent widzi, a nie to, co ja widzę.

– Jaki był tego mechanizm? Trudno nam powiedzieć nawet, dlaczego straciła wzrok, a co dopiero, jak go odzyskała – komentuje wyniki terapii dr Alexis Malkin z New England College of Optometry, która opiekowała się Belton przed zabiegiem i po nim. – Czy gdyby nic nie zrobiła, jej wzrok poprawiłby się w sposób losowy? To byłby dopiero przypadek!

Naukowiec, który sam nie wie, w jaki sposób pomaga pacjentom, przygotowuje się do kolejnej partii zabiegów. Ma w nich brać udział także Vanna Belton. Nie wiadomo jednak, czy kolejna porcja komórek macierzystych nie pogorszy jej stanu. – Jestem szczęśliwa, że mogę być królikiem doświadczalnym – zapewnia pacjentka.

To dopiero początek

Obecnie prowadzonych jest co najmniej kilkanaście badań sprawdzających przydatność komórek macierzystych w leczeniu chorób oczu. Wyniki niektórych są już znane, inne jeszcze są analizowane.

Na początku tego stulecia przeszczepianiem komórek z jednego oka do drugiego leczyli niedowidzenie specjaliści z Uniwersytetu w Modenie. Ze 107 pacjentów biorących udział w eksperymencie 82 osoby odzyskały wzrok. Wówczas naprawiano rogówkę.

Dwa lata temu naukowcy Advanced Cell Technology i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles informowali na łamach pisma „Lancet" o udanych próbach leczenia osób ze zwyrodnieniem plamki żółtej związanym z wiekiem (AMD). Ludziom wstrzykiwano komórki macierzyste pobrane z ludzkich zarodków na wczesnym etapie rozwoju. Problem z taką techniką polega jednak na tym, że konieczne jest zniszczenie zarodków – te konkretnie pochodziły z klinik zapłodnienia in vitro.

Wreszcie w połowie ubiegłego roku pacjentka w Wielkiej Brytanii poddała się leczeniu komórkami macierzystymi specjalnie spreparowanymi w taki sposób, aby tworzyły komórki tkanki oka. Procedura ta ma leczyć tzw. mokrą postać AMD. Pierwsze efekty są ponoć dobre.

Ta historia to gotowy scenariusz filmowy. Kobieta, która z niewyjaśnionych przyczyn traci wzrok, poddaje się eksperymentalnej terapii. Wcześniej sprawdziła wszystkie możliwości leczenia – łącznie z tradycyjną medycyną chińską. Lekarz – nie wiadomo, szarlatan czy geniusz – wstrzykuje kobiecie niesprawdzony preparat zawierający komórki wyciągnięte wcześniej z jej kości uda. A ta odzyskuje zdolność widzenia, bierze ślub z ukochaną (tak jest – z dziewczyną) i może sama prowadzić swoją restaurację.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”
Nauka
W Australii odkryto nowy gatunek chrząszcza. Odkrywca pomylił go z ptasią kupą
Nauka
Sensacyjne ustalenia naukowców. Sfotografowano homoseksualny akt humbaków
Nauka
Deszcz podczas burzy może uratować życie. Mokra skóra zmniejsza skutki pioruna
Nauka
Odkryto nowy gatunek pterozaura. Latający dinozaur mógł żyć 168 milionów lat temu