Sejm otoczony policyjnymi barierkami i zakaz wstępu dla dziennikarzy bez stałych przepustek – w takich okolicznościach pracowały media w czasie protestu osób niepełnosprawnych. Sytuacja skomplikowała się w czasie trwającego w weekend Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. Dziennikarze zamiast w budynku głównym pracowali w tzw. Wszechnicy Sejmowej, gdzie dostępu do nich nie mieli chcący udzielić wywiadu posłowie.
Protest został zawieszony w niedzielę, a w poniedziałek zakończyła się sesja ZP NATO. Jednak we wtorek znów zamknięto dla mediów wstęp do budynku głównego Sejmu. Powód? „Prace remontowe oraz porządkowe w holu głównym" – wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu.
Reporterzy, z którymi we wtorek rozmawiała „Rzeczpospolita", nie kryli zaniepokojenia. Obawiali się, że prace będą się przedłużać albo po ich zakończeniu marszałek Marek Kuchciński wyznaczy strefy z zakazem wstępu dla dziennikarzy. A o tym, że jest przeciwnikiem swobody mediów, świadczą wydarzenia z grudnia 2016 r. Próbował niemal całkowicie zamknąć przed dziennikarzami budynek główny, co skończyło się okupacją sali obrad przez opozycję.
Wówczas dziennikarze mieli trafić do odległego od sali obrad Centrum Medialnego. Kierowani byli do niego również we wtorek. Jednak większość z zaproszenia nie skorzystała i pracowała w Senacie, który od Sejmu został odgrodzony nieużywanymi na co dzień drewnianymi drzwiami.
W Senacie konferencje organizowała opozycja. – Nie wyobrażam sobie, by marszałek po wydarzeniach z grudnia 2016 r. jeszcze raz podjął wysiłek wyrzucenia mediów z parlamentu – mówił szef klubu PO Sławomir Neumann.