Parlament Europejski pracuje właśnie nad nową unijną dyrektywą o prawie autorskim. Ma to być fundamentalna zmiana prawa po 16 latach, czyli tak naprawdę dostosowanie rozwiązań dotyczących praw autorskich do rzeczywistości świata cyfrowego. W projekcie przedstawionym przez Komisję Europejską znalazł się zapis ważny dla wydawców prasowych. Artykuł 11 dyrektywy przewiduje przyznanie wydawcom praw pokrewnych., czyli de facto tych samych praw, które mają autorzy, jeśli chodzi o zwielokratnianie oraz publiczne odtwarzanie ich prac. Miałoby to dać im efektywny instrument dopominania się o wynagrodzenie ze strony portali internetowych, czy wyszukiwarek typu Google News, dostarczających czytelnikowi za darmo treści z gazet, za które w innej sytuacji musiałby zapłacić.

— Jesteśmy okradani przez internet. Nie mam tytułu do ochrony naszych interesów — powiedział Bogusław Chrabota, redaktor naczelny “Rzeczpospolitej”, który w Parlamencie Europejskim w Brukseli przewodniczył debacie na ten temat. Spotkanie zorganizował wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki (PiS), a uczestniczyli w nim wydawcy. — Mamy do czynienia ze zgodą ponad podziałami. Jednym głosem mówią mali i duzi wydawcy, lewica i prawica — mówił Chrabota. W dyskusji głos zabrali też przedstawiciele małych lokalnych mediów, którzy przekonywali, że bez praw pokrewnych ich istnienie jest zagrożone. Argumentowali, że nie chodzi o zabranie portalom prawa do do publikowania informacji z gazet. Ale o to, żeby dzieliły się zyskiem z dostawcami tych treści. Na spotkaniu był obecny europoseł Bogdan Wenta (PO), który jest członkiem Komisji Kultury PE. — Sprawa jest bardzo kontrowersyjna, podziały przebiegają wewnątrz krajów. Rozumiem stanowisko wydawców, oczekiwałby też od nich, żeby przedstawili algorytmy naliczania przychodów z wykorzystywania ich publikacji przez dostawców w internecie — powiedział Wenta.

Wprowadzenie prawo pokrewnych na poziomie unijnym ma poparcie wielu eurodeputowanych, ale są też przeciwnicy takiego rozwiązanie. Poprawkę do dyrektywy zmierzającą do usunięcia artykułu 11 zgłosiła Lidia Geringer de Oedenberg z SLD. — Na podstawie obecnie funkcjonujących przepisów o ochronie własności intelektualnej wydawcy mogą chronić swoich interesy. Na pewno potrzebne jest tu ich doprecyzowanie. Ale prawa pokrewne nie sprawdziły się ani w Hiszpanii, ani w Niemczech i nie warto ryzykować i rozszerzać ich na całą UE — powiedziała posłanka w rozmowie z “Rzeczpospolitą”. Akurat niemieccy eurodeputowani bardzo silnie lobbują za skopiowaniem rozwiązania z ich kraju na całą Unię.

Dyrektywa jest obecnie przedmiotem prac komisji parlamentarnych. Gdy PE przyjmie swoje stanowisko, będzie jeszcze musiał uzgodnić jest z Radą UE, czyli rządami państw członkowskich. Tutaj zwolenników praw pokrewnych jest zdecydowanie mniej.