Opłata reprograficzna to stawka doliczana do cen urządzeń służących do kopiowania (jak np. kserokopiarki czy nagrywarki) oraz tzw. czystych nośników (czyli np. płyt CD). Muszą ją odprowadzać do stowarzyszenia ZAiKS producenci takich urządzeń, obecnie sięga maksymalnie 3 proc. ceny takich produktów, a roczne wpływy z niej w Polsce to ok. 27 mln zł. Opłata jest od wielu lat kością niezgody pomiędzy ZAiKSE-m i producentami sprzętu radiowo-telewizyjnego zrzeszonymi w ZIPSEE „Cyfrowa Polska" (Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Branży RTV i IT). ZAiKS chciałby, by opłatą objęte były także takie urządzenia jak aparaty cyfrowe czy smartfony, z użyciem których także można kopiować treści, producenci bronią się przed tym, argumentując, że wywinduje to i tak wysokie w Polsce ceny tych urządzeń. ZIPSEE chce teraz, by rozwiązać problem, likwidując opłatę reprograficzną w postaci, w jakiej istnieje teraz i zastąpić ją powszechną opłatą na rzecz twórców, która – podobnie jak abonament radiowo-telewizyjny, byłaby w przyszłości pobierana od wszystkich obywateli tak, jak podatek. – Dzięki temu może udałoby się nam uciec od debat nad tym, co jest, a co nie jest urządzeniem kopiującym – mówił Michał Kanownik, prezes ZIPSEE. Jego zdaniem, przy założeniu, że kwota z opłaty reprograficznej miałaby pozostać na niezmienionym poziomie, miesięcznie wysokość takiej opłaty przypadająca na jednego płatnika wynosiłaby zaledwie kilka groszy. ZIPSEE chce, by pozyskane w ten sposób 27 mln zł było potem dzielone w nowy sposób; połowa miałaby trafiać do ZAiKS i –tak jak dzisiaj, być dzielona między twórców kopiowanych dzieł, a druga połowa – tworzyć nowy centralny fundusz twórców kultury, z którego środki byłyby wspierane na wspieranie młodych artystów.

Producenci oficjalnie zgłoszą taki pomysł resortowi kultury i liczą na to, że zostanie uwzględniony przy pracach nad nową ustawą o opłacie audiowizualnej.