Wyniki Netfliksa pod każdy względem zaskoczyły rynek na plus. Przychody spółki w IV kwartale dobiły do 3,29 mld dol. (konsensus analityków przygotowany przez Thomson Reuters zakładał je na poziomie 3,28 mld dol.), a klientów przybyło netto 8,33 mln – najwięcej w historii - podczas gdy rynek oczekiwał 6,39 mln, a rok wcześniej w tym samym roku przyrost wynosił 7,05 mln.

Ważne dla inwestorów było też to, że rentowna okazała się międzynarodowa baza abonencka operatora (62,8 mln abonentów, czyli większość obecnie posiadanych przez Netfliksa). Lepsze od spodziewanych są też prognozy spółki na I kwartał tego roku. Zarząd oczekuje, że netto przybędzie 6,35 mln abonentów, z czego 4,9 mln będą stanowić klienci „międzynarodowi" (czyli z poza USA).

Choć w analitykom nie brak sceptycyzmu, rynek zareagował na takie wyniki i zapowiedzi entuzjastycznie – kurs spółki zaczął rosnąć o 8-9 procent, co wywindowało jej rynkową wycenę po raz pierwszy w historii powyżej 100 mld dol.

Analitycy ostrożnie podeszli do optymizmu inwestorów, podkreślając, że taka passa nie będzie trwała długo, ale przyznając też, że bardzo pozytywnym prognostykiem dla spółki są jej plany produkcyjne. W IV kwartale Netflix ruszył z nowymi sezonami seriali „The Crown", „Black mirror" i „Stranger Things" oraz wystartował z zupełnie nowymi produkcjami: „Godless", „The Punisher" oraz „Mindhunter". Kierownictwo Netfliksa zapowiedziało, że tegoroczne wydatki na filmy i seriale sięgną 8 mld dol. przy 6 mld dol. rok wcześniej.