Szczepłek: Czas na Meksyk

Podobno na zgrupowaniu kadry krążyło powiedzenie: „Meksyk czeka nas dwa razy".

Aktualizacja: 12.11.2017 19:17 Publikacja: 12.11.2017 18:24

Szczepłek: Czas na Meksyk

Foto: Bart?omiej Zborowski

W Polsce Meksyk jest, jak wiadomo, synonimem bijatyk, strzelanin i porachunków. Z moich doświadczeń wynika, że Meksykanie są ludźmi sympatycznymi i nastawionymi pokojowo, ale opinia jest opinią i jak już wryje się w świadomość, to trudno z nią walczyć.

To „dwa razy" miało oznaczać, że najpierw spuści nam manto Urugwaj, a po nim Meksyk. Nie wiem, kto to wymyślił, bo chyba jednak nie piłkarze, którzy już dawno poczuli siłę swoich nóg i głów. Jeszcze pięć lat temu, kiedy w Gdańsku Urugwajczycy pokazali, że miejsce polskiej reprezentacji jest w drugiej lidze europejskiej, można było mieć stres. Nie mieliśmy z nimi żadnych szans, a wynik 1:3 był najniższym wymiarem kary.

Z tamtego meczu zostało w kadrze kilku zawodników (Kamil Glik, Kamil Grosicki, Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, Robert Lewandowski), ale dziś są to zupełnie inni gracze. Zgoda, Urugwaj nie wystąpił na Stadionie Narodowym w najsilniejszym składzie, ale Polska też nie. Adam Nawałka podjął ryzyko, wystawiając przeciw rutynowanym rywalom Jarosława Jacha na środku obrony, Jacka Góralskiego w pomocy i Kamila Wilczka, a po nim Jakuba Świerczoka w ataku. W takich okolicznościach bezbramkowy remis jest niezłym wynikiem i chociaż urugwajski bramkarz nie zapamięta ani jednego groźnego strzału Polaków, to jego koledzy, z Edinsonem Cavanim na czele, będą wiedzieli, że nam trudno wbić bramkę.

Mecz w Warszawie nie był ekscytujący, ale nie był to też żaden „Meksyk". Uświadomił trenerowi, że podąża dobrą drogą, a kilku zawodników być może utwierdziło się w przekonaniu, że mogą zagrać dobrze przeciwko każdemu rywalowi. Mistrzów świata pokonali, Urugwaj z nimi nie wygrał, jakoś dali sobie radę bez Lewandowskiego. Tyle że kiedy go zabrakło, nie miał kto strzelać bramek.

Do mistrzostw świata pozostało pół roku, a Nawałka nie będzie miał wielu okazji do sprawdzenia kolejnych zawodników. Robi więc to już teraz. Zwolnił ze zgrupowania Lewandowskiego i Michała Pazdana ze względu na ich kontuzje. Kamila Grosickiego, Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka – dlatego że wie, jak grają.

To oznacza szansę dla innych. Bartosz Bereszyński już ją wykorzystał, Jarosław Jach zagrał poprawnie, inni czekają, bo to jest walka nie tylko o miejsce w podstawowej jedenastce reprezentacji, ale też o wyjazd na mistrzostwa świata.

Skład reprezentacji Polski i poziom jej gry w meczu z Meksykiem będzie sprawą drugorzędną. Nie spodziewam się też kompromitującego wyniku, jak kiedyś 0:5 w Queretaro, gdzie Polacy zagrali niemal po wyjściu z samolotu, a nasz trener narzekał, że być może przyczyn porażki należy szukać w tym, że trawa na boisku rosła pod innym kątem niż w Polsce. To już nie te czasy. Meksykanie mają dobrą reprezentację, prawdziwa przed laty opinia, że źle czują się w europejskich klubach, jest nieaktualna. W kadrze na spotkanie z Polską znalazło się aż 17 zawodników grających poza Meksykiem. Dawniej gwiazdą był król strzelców Primera Division Hugo Sanchez z Realu, teraz jest nią napastnik West Hamu, a wcześniej Manchesteru United Javier Hernandez, czyli Chicharito. Ale on z Polską nie zagra, gdyż doznał kontuzji w piątkowym spotkaniu z Belgią (3:3).

Obie drużyny wystąpią w rezerwowych składach. Bardzo bym się zdziwił, gdyby jedna z nich wyraźnie zwyciężyła. Przed sześcioma laty, kiedy spotykaliśmy się po raz ostatni, na stadionie Legii był remis 1:1.

W Polsce Meksyk jest, jak wiadomo, synonimem bijatyk, strzelanin i porachunków. Z moich doświadczeń wynika, że Meksykanie są ludźmi sympatycznymi i nastawionymi pokojowo, ale opinia jest opinią i jak już wryje się w świadomość, to trudno z nią walczyć.

To „dwa razy" miało oznaczać, że najpierw spuści nam manto Urugwaj, a po nim Meksyk. Nie wiem, kto to wymyślił, bo chyba jednak nie piłkarze, którzy już dawno poczuli siłę swoich nóg i głów. Jeszcze pięć lat temu, kiedy w Gdańsku Urugwajczycy pokazali, że miejsce polskiej reprezentacji jest w drugiej lidze europejskiej, można było mieć stres. Nie mieliśmy z nimi żadnych szans, a wynik 1:3 był najniższym wymiarem kary.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową