Po porażce Polski z Senegalem: Liderzy, zgłoście się

Adam Nawałka musi odbudować zespół po porażce z Senegalem.

Publikacja: 20.06.2018 20:05

Robert i Anna Lewandowscy: nie tak miał wyglądać początek mundialu

Robert i Anna Lewandowscy: nie tak miał wyglądać początek mundialu

Foto: AFP

Korespondencja z Moskwy

– Nie ma zwieszonych głów, to byłoby zbyt proste. Życie sportowców nie składa się z samych zwycięstw. Wciąż wszystko zależy od nas, wierzę, że odciśniemy jeszcze swoją pieczęć na tym mundialu – mówił Zbigniew Boniek dzień po porażce z Senegalem.

Dzień po porażce prezes PZPN nie miał oczywiście odpowiedzi na pytanie, co się stało w Moskwie, ale powiedział jedną znamienną rzecz: – Oglądałem wszystkie treningi naszych piłkarzy tutaj, w Rosji. I byłem przekonany, że rywala rozjadą.

Niestety, to rywal rozjechał nas, a właściwie rozjechaliśmy się sami. Równie jak przegrana boli fatalny styl. Było to jedno z najsłabszych spotkań pierwszej rundy mundialu. Kilku zawodników zagrało zdecydowanie poniżej poziomu, do którego przyzwyczaiło kibiców. Najwięcej krytycznych uwag należy się Arkadiuszowi Milikowi i Łukaszowi Piszczkowi.

Ten drugi jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy w drużynie Nawałki i trudno sobie przypomnieć równie zły mecz w jego wykonaniu. Oczywiście przy pierwszej bramce straconej przez Polaków piłka odbiła się od Thiago Cionka i zmyliła Wojciecha Szczęsnego.

Bramka została zapisana w protokole jako samobójcza, a jednocześnie otworzyła bramy do tych części internetu, których cywilizowany człowiek nie chce znać. Nagle Cionek stał się strzelcem samobója dlatego, że na świat przyszedł w brazylijskiej Kurytybie, a w ogóle to powinno się go „deportować" oraz „zabrać obywatelstwo".

A przecież przy tej pechowej bramce zawinił przede wszystkim Piszczek, który stracił piłkę przy wyprowadzaniu, po czym nie był w stanie dogonić rywala. Zabrakło również asekuracji w środku pola. Idrissa Gueye oddał strzał i nie przeszkodził mu absolutnie nikt.

Najgorszy na murawie był Milik. To dziwne, bo wszyscy powtarzali, jak świetnie prezentował się na treningach. Napastnik Napoli tylko teoretycznie ustawiany jest jako drugi napastnik. W rzeczywistości jest bardziej ofensywnym pomocnikiem, który w momencie straty piłki dodatkowo zabezpiecza środek pola. Jest to rola niewdzięczna, wymagająca doskonałej kondycji i wybiegania. Ale Milik we wtorek dublował się pozycjami z Piotrem Zielińskim, szczególnie w pierwszej połowie.

Wątpliwe, by takie było założenie taktyczne, szczególnie że po przerwie nastąpiła korekta.

Nawałka uparł się, że chce mieć na boisku wszystkich najlepszych ofensywnych zawodników, m.in. właśnie Zielińskiego i Milika. Wielu ekspertów zastanawiało się, czy to nie za bardzo optymistyczne ustawienie, nazbyt atakujące. Tymczasem w Moskwie zabrakło właśnie gry ofensywnej, niesztampowej i podjęcia ryzyka. Skład był ofensywny, ale tylko na papierze. Zresztą i do tego odniósł się Boniek, który powiedział: – Przed meczem chyba każdy by sobie życzył właśnie takiego składu.

Źle zagrał też ten, po którym kibice i Nawałka obiecywali sobie najwięcej – Robert Lewandowski. Był właściwie poza grą, w dużej mierze dzięki mądrej organizacji senegalskiej defensywy, która odcięła go od podań.

Lewandowski znów cofał się na swoją połowę, by tylko mieć piłkę przy nodze. Ale nic z tego nie wychodziło. Tyle mówiło się o tym, że napastnik Bayernu odpoczął, że wiosną grał zdecydowanie mniej, że wiedząc, iż w mundialu będzie ściśle kryty, solidnie popracował nad uderzeniami lewą nogą oraz z dystansu (bramka z Chile). A jednak po meczu w Moskwie pierwszą refleksją kapitana było to, że znów był zbyt mało przy piłce i że „wróciły koszmary z Euro 2016". Lewandowski oddał dwa strzały – jeden celny z rzutu wolnego.

Po meczu w Moskwie piłkarze nocą wrócili do Soczi. Ci, którzy grali z Senegalem, mieli tylko zajęcia na siłowni, a na murawę wyszli rezerwowi.

Prezes PZPN zapewniał, że wciąż wierzy w drużynę Nawałki. Spytany, na czym opiera się jego optymizm przed meczem z Kolumbią, powiedział: – W trudnych chwilach odpowiedzialność na barki muszą wziąć liderzy. W tym zespole jest kilku doświadczonych, inteligentnych zawodników. Bardzo liczę na reakcję grupy.

Zmiany są nieuchronne. Wciąż nie wiadomo, czy zdolny do gry przeciwko Kolumbii będzie Kamil Glik, ale mimo że jego rehabilitacja przebiega szybko, nie należy przesadnie na to liczyć. Być może mecz z Kolumbią w Kazaniu drużyna Nawałki rozpocznie z trójką obrońców.

Wątpliwe, by selekcjoner znów zdecydował się na ustawienie z Milikiem i Zielińskim. Niezłą zmianę we wtorek dał Dawid Kownacki, który rozruszał grę ataku. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak powrót do sprawdzonego w eliminacjach systemu, czyli Zieliński zagra blisko Lewandowskiego, a w środku pola znajdzie się wówczas miejsce dla piłkarza z bardziej defensywną charakterystyką – Karola Linettego bądź Jacka Góralskiego.

Boniek liczy na liderów, ale najważniejszą rolę ma do odegrania sam Nawałka. Do niedawna był królem Midasem polskiego futbolu, czegokolwiek się dotknął, zmieniał w złoto, ale w godzinie najważniejszej próby źle zestawił zespół taktycznie i personalnie.

Pocieszające może być jedynie to, że Polacy pod jego wodzą nigdy nie rozegrali dwóch słabych meczów w tak krótkim czasie. I tej nadziei trzymajmy się do niedzieli.

Korespondencja z Moskwy

– Nie ma zwieszonych głów, to byłoby zbyt proste. Życie sportowców nie składa się z samych zwycięstw. Wciąż wszystko zależy od nas, wierzę, że odciśniemy jeszcze swoją pieczęć na tym mundialu – mówił Zbigniew Boniek dzień po porażce z Senegalem.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową