Przed spotkaniem fani piłki nożnej zastanawiali się, czy na murawie będzie więcej emocji czysto piłkarskich, czy też pojawią się także te związane z wątkami narodowościowymi. W kadrze Szwajcarów gra kilku piłkarzy pochodzących z Albanii i Kosowa, którzy delikatnie rzecz ujmując, nie pałają miłością do Serbów. Część Plavich z kolei przyszło na świat właśnie w Szwajcarii, toteż dodatkowych smaczków nie brakowało.
Serbowie zaczęli od mocnego uderzenia. Już w 5. minucie bardzo ładnie z lewej strony dośrodkował Dusan Tadić, w polu karnym walkę o pozycję wygrał Aleksandar Mitrović, który wyszedł wysoko w górę i strzałem głową otworzył wynik tego spotkania. W grze podopiecznych Mladena Krstajicia widać było sporo pasji i zaangażowania.
Szwajcarzy mogli odpowiedzieć już pięć minut później, ale dobrej okazji nie wykorzystał Blerim Dzemaili, który dostał podanie na jedenasty metr, ale uderzył fatalnie, obok bramki. Przez długie momenty pierwszej połowy to Serbowie wyglądali lepiej, ale Helweci stopniowo zaczynali się rozkręcać. W 30. minucie po ekwilibrystycznym uderzeniu Dzemailiego interweniować musiał Vladimir Stojković.
Szwajcarzy byli coraz groźniejsi, a Serbowie ograniczali się do kontr. Jedna z nich mogła zakończyć się powodzenie, kiedy w 37. minucie Tadić przed polem karnym zebrał odbitą przez obrońców piłkę, oddał strzał, ale pewną interwencją popisał się Yann Sommer. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry bardzo aktywny Tadić popisał się świetnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego, piłka przeleciała jednak wzdłuż pola bramkowego, a żaden z serbskich piłkarzy nie zdołał skierować jej do siatki.
Już w doliczonym do pierwszej połowy czasie znów w głównej roli wystąpił Tadić. Po zgraniu głową Mitrovicia uderzył bez zastanowienia zza pola karnego, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką - czytamy w Onet.pl.