Reprezentacja Polski przegrała drugi kolejny mecz, w trzecim z rzędu nie strzeliła bramki. Spotkanie z Nigerią we Wrocławiu było jednak bardzo dziwne i trudne do oceny – przeciwnicy oddali jeden celny strzał na bramkę biało-czerwonych. Rzut karny – wedle wielu obserwatorów kontrowersyjny – wykorzystał Victor Moses.
Zawodnicy Adama Nawałki zostali z kolei jeszcze w pierwszej połowie pozbawieni gola przez sędziego Michaela Olivera: Z rzutu wolnego dośrodkował Piotr Zieliński, a jeden z obrońców tak niefortunnie i ślamazarnie interweniował, że wybijał piłkę już po tym jak przekroczyła ona linię bramkową. Najbliżej zdobycia gola dla reprezentacji był Robert Lewandowski. Najpierw świetnie akcję na skrzydło rozprowadził Piotr Zieliński, piłkę dostał Rafał Kurzawa, który płasko dośrodkował w pole karne, a kapitan kadry trafił w słupek. Była to ósma minuta meczu i gdyby piłka wpadła do siatki, prawdopodobnie to spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Nigeryjczyków, Gernot Rohr nie ukrywał: - Mieliśmy szczęście, że wygraliśmy, Polska była zespołem lepszym, miała cztery doskonałe okazje, a my zdobyliśmy gola po rzucie karnym – mówił Niemiec.
Mecz z Nigerią był eksperymentem. Widać było, że selekcjoner szuka. Kolejny mecz towarzyski reprezentacja rozpoczęła w nowym ustawieniu taktycznym – z trójką stoperów. W podstawowej jedenastce wyszło dwóch debiutantów – Przemysław Frankowski, który został ustawiony jako prawy wahadłowy, oraz Dawid Kownacki, który grał jako jeden z ofensywnej trójki. Frankowski miał kilka niezłych momentów, raz świetnie odegrał do Grzegorza Krychowiaka, który uderzył z dystansu. Kownacki próbował współpracować z Lewandowskim i widać było, że uczył się dużo w trakcie meczu, ale uczył się szybko i wyciągał wnioski.
W pierwszym składzie wyszedł też Marcin Kamiński, środkowy obrońca VfB Stuttgart, który u tego selekcjonera do tej pory wystąpił tylko raz – w pierwszym meczu Nawałki w roli trenera reprezentacji, cztery lata temu przeciwko Słowacji. Mecz przegraliśmy wówczas 0:2, a Kamiński był jednym z najgorszych na boisku. Szansę rehabilitacji dostał po tak długim czasie i trzeba przyznać, że wypadł co najmniej dobrze. Aczkolwiek to właśnie on zahaczył w polu karnym szarżującego Victora Mosesa, a skrzydłowy Chelsea wykorzystał rzut karny.