Robert Lewandowski: Nie będę oglądał meczu Ronaldo. Mam trening

- Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. We wtorek będę na treningu - powiedział Robert Lewandowski, komentując korespondencyjny wyścig z Cristiano Ronaldo o koronę króla strzelców europejskich eliminacji do Mistrzostw Świata. - Wiele jest do poprawy. Niedzielny mecz pokazał, że jeśli chodzi o ławkę rezerwowych, to sporo pozostaje do życzenia - dodał, komentując wygrany 4:2 przez Polaków mecz z Czarnogórą.

Aktualizacja: 08.10.2017 22:55 Publikacja: 08.10.2017 22:44

Robert Lewandowski: Nie będę oglądał meczu Ronaldo. Mam trening

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Jak się pan czuje jako finalista mundialu?

Robert Lewandowski: Bardzo dobrze. W tych eliminacjach właściwie tylko wygrywaliśmy. Do wrześniowego meczu z Danią wszystko układało się dobrze. Mecz w Kopenhadze pokazał, że futbol jest przewrotny, że do każdego spotkania trzeba podchodzić, jakby to było ostatnie. W niedzielę było tak samo. Prowadziliśmy 2:0, ale się za bardzo się cofnęliśmy, uśpiliśmy samych siebie. W przerwie zwracaliśmy sobie na to uwagę, ale jednak Czarnogóra zdobyła dwie bramki. W drugiej połowie do 80. minuty chyba ani razu nie byłem przy piłce. Grając w ten sposób, prosisz się o stratę goli. Straciliśmy dwa i znów musieliśmy zaatakować.

Plan został zrealizowany, jesteśmy szczęśliwi, ale nie było łatwo. A powinno być. Czasami nie potrafimy być skoncentrowani przez 90 minut, za szybko myślimy, że jest już po meczu. Na najwyższym poziomie decydują właśnie takie detale. Chciałbym, żebyśmy częściej grali spokojne mecze, by nie było za każdym razem tak, by walczyć do końca. Musimy to poprawić.

Jak z pańskiej perspektywy wyglądała sytuacja przy bramce na 3:2?

Wiedziałem, że może być szansa na przejęcie piłki. Tym bardziej, że murawa na Narodowym jest chyba za późno rozkładana i piłka nie toczy się po niej tak szybko. Po tym golu byliśmy pewni awansu, ale nie powinniśmy w ogóle do takich sytuacji doprowadzać. Powtarzam: takiego rywala powinniśmy punktować. A popełnialiśmy błędy w ustawieniu.

Jest pan liderem klasyfikacji strzelców, ma pan o jednego gola więcej od Cristiano Ronaldo. Będzie pan we wtorek oglądał mecz Portugalia - Szwajcaria?

Nie. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. We wtorek będę na treningu.

Awans na mundial, to spełnienie marzeń?

Tak. Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że w każdym meczu trzeba wyszarpać punkty. Jeden mecz zremisowaliśmy, jeden przegraliśmy, więc było lepiej niż w kwalifikacjach Euro 2016. Rywale wtedy byli inni, ale teraz grupa też była ciężka. Z drugiej strony, choć mamy potencjał, dużo jest do poprawy.

Co chciałby pan osiągnąć na mundialu?

Trzeba twardo stąpać po ziemi. Nie jesteśmy drużyną, która będzie jechać do Rosji wszystko wygrać, zdobyć medal. Będziemy starali się zagrać jak najlepiej, ale dużo zależy na przykład od tego, w jakiej grupie wylądujemy. Wiele jest do poprawy. Niedzielny mecz pokazał, że jeśli chodzi o ławkę rezerwowych, to sporo pozostaje do życzenia. Bądźmy realistami, patrzmy, jakich mamy zawodników. Mamy czas do lata, liczę, że pokaże się kilka perełek i wzmocni zespół. Chodzi o rywalizację, o to, by w zespole było więcej jakości.

Co jest najbardziej do poprawy?

W niedzielnym meczu było widać, że musimy poprawić ruch bez piłki i z piłką. Nie zagraliśmy z Czarnogórą dobrego meczu. Przed przerwą kontrolowaliśmy sytuację, ale później wszystko się zmieniło. Nie będę mówił, że jest świetnie, skoro nie jest. Byłoby świetnie, gdybyśmy wygrali 4:0, gdybyśmy awansowali dwa mecze przed końcem eliminacji. Nie fałszujmy rzeczywistości. Nie jest tak, że albo jest dobrze, albo źle, wypośrodkujmy to. Wierzę jednak, że przy dobrej organizacji i treningu jesteśmy w stanie pójść w górę, ale dużo pracy jeszcze przed nami.

Jaki był najtrudniejszy mecz tych eliminacji?

Z Armenią u siebie, w którym zwycięskiego gola strzeliliśmy w doliczonym czasie. Gdybyśmy wtedy zremisowali, nie wiadomo, jakby to wszystko wyglądało. Oba mecze z Rumunią też były ważne. Porażka z Dania pokazała, że w futbolu niczego nie można być pewnym. Ten zimny prysznic przydał się i nam, i wam.

Co działo się w szatni po przyjściu prezydenta Andrzeja Dudy?

Akurat byłem wtedy pod prysznicem. Słyszałem sama końcówkę. Prezydent dziękował za emocje, za radość, którą daliśmy kibicom.

Rzeczpospolita: Jak się pan czuje jako finalista mundialu?

Robert Lewandowski: Bardzo dobrze. W tych eliminacjach właściwie tylko wygrywaliśmy. Do wrześniowego meczu z Danią wszystko układało się dobrze. Mecz w Kopenhadze pokazał, że futbol jest przewrotny, że do każdego spotkania trzeba podchodzić, jakby to było ostatnie. W niedzielę było tak samo. Prowadziliśmy 2:0, ale się za bardzo się cofnęliśmy, uśpiliśmy samych siebie. W przerwie zwracaliśmy sobie na to uwagę, ale jednak Czarnogóra zdobyła dwie bramki. W drugiej połowie do 80. minuty chyba ani razu nie byłem przy piłce. Grając w ten sposób, prosisz się o stratę goli. Straciliśmy dwa i znów musieliśmy zaatakować.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową