Czyli przestrzegająca zasad szariatu.
Nie ma mowy o tym, żeby na pokładzie znalazł się alkohol (także w bagażu pasażerów), stewardesy Malajki mają być „przyzwoicie" ubrane, a gdyby trafiła się jakaś nie-Malajka, najlepiej jak przykryje głowę chustą.
Przed startem samolotu zawsze odmawiana jest modlitwa zaczynająca się od „Allachu Akbar", co dla podróżujących po raz pierwszy taką linią nie-muzułmanów może spowodować, że poczują się niepewnie. Ale Ryani nie jedyną islamską linią na świecie, w której start poprzedza modlitwa. A i w polskich samolotach nie brak jest pasażerów, którzy po cichutku wprawdzie, pod wpływem odmawiają "Zdrowaś Maria".
- Jesteśmy pierwszą linią lotniczą, która we wszystkim przestrzega prawa szariatu. I bardzo się tym szczycimy - mówił singapurskiemu dziennikowi „Strait Times". Jaafar Zamhari, dyrektor generalny Ryani Air. Szef linii zapewnia także,że w przyszłości ich oferta będzie bardziej „wyrafinowana".
Na pokładach Ryani nie tylko nie ma więc alkoholu i wieprzowiny, ale cała żywność ma być halal i posiłki przygotowane są zgodnie z tradycją, zaś mięso mięso pochodzące ze zwierząt ubitych rytualnie. „Haram", czyli zabronione jest również używanie kosmetyków wyprodukowanym z użyciem wieprzowego kolagenu (został zastąpiony produkowanym z tybetańskich jaków) , bądź przechowywanych w nieodpowiedni sposób. Nawet woda w butelkach także musi być wyprodukowana i przechowywana w specjalny sposób, a a na pokład nie są wpuszczane samotne kobiety, które chciałyby podróżować bez najlepiej odpowiedniej, najlepiej męskiej opieki.