Łakome resztki po Air Berlin

To co pozostanie po drugiej co do wielkości niemieckiej linii lotniczej, Air Berlin, jest atrakcyjne dla jej dotychczasowej konkurencji. Zostawi ona nie tylko flotę samolotów, ale i tzw. sloty, czyli działki czasowe startów i lądowań na dwóch ruchliwych lotniskach: Berlin Tegel i w Duesseldorfie.

Publikacja: 18.08.2017 16:10

Łakome resztki po Air Berlin

Foto: Bloomberg

Wielkie chęci na przejęcie niemieckiego przewoźnika, który 15 sierpnia ogłosił upadłość, miał prezes Ryanaira Michael O'Leary. Dla Irlandczyków przejęcie Air Berlin byłoby najprostszą drogą do zgarnięcia 20 procent niemieckiego rynku. Taką strategię Ryanair ogłosił na rok 2021.

— Gdyby wszystko odbywało się uczciwie, mielibyśmy wielkie szanse — uważa O'Leary. Na razie udział Ryanaira w rynku niemieckim wynosi 8 procent, a jego rozkład zimowy nie wskazuje, by miał się zwiększyć.

Wiadomo jednak, że największe szanse w podziale schedy po Air Berlin ma największy rywal tej linii, czyli Lufthansa, która wcześniej wspierając restrukturyzację konkurenta przejęła 38 jego samolotów wraz z załogami. Teraz prezes Grupy LH Carsten Spohr mówi, że przedstawił radzie nadzorczej plan przejęcia kolejnych 52 maszyn z liczącej 140 samolotów floty Air Berlin. W tych wszystkich działaniach największy niemiecki przewoźnik ma pełne wsparcie rządu, który udzielił Air Berlin 150 mln euro kredytu pomostowego, głównie po to, by linia mogła przewozić w szczycie letniego sezonu pasażerów, którzy kupili wcześniej bilety. Zdaniem ministra transportu Alexandra Dobrindta wraz z kłopotami AB pojawiła się szansa na powstanie „narodowego czempiona", który zająłby znaczące miejsce w światowym lotnictwie. Nie wiadomo co miałoby się stać z udziałami arabskiego inwestora Etihad, który ma 29,9 proc. akcji Air Berlin, ale wiadomo, że linia z Abu Zabi blisko współpracuje w Lufthansą.

Jeszcze w ten weekend Spohr miał rozmawiać o swoich planach z syndykiem masy upadłości Air Berlin. Z kolei sama Air Berlin podaje, że rozmawia z trzema chętnymi z branży lotniczej. Oprócz Lufthansy mogą to być Ryanair i Thomas Cook ze swoją linią Condor, ale również niskokosztowy Eurowings, który zresztą należy do Lufthansy. Niewykluczone, że Ryanair postanowił zrezygnować z tego przejęcia, ponieważ O'Leary zdawał sobie sprawę, że ma niewielkie szanse. Po niepowodzeniach jakie mieli Irlandczycy startując do Aer Lingusa i Alitalii, teraz już są wyraźnie ostrożniejsi.

Dlatego Ryanair będzie musiał zadowolić się prawdopodobnie kilkoma slotami, jakie pozostaną po Air Berlin. Jest bardzo mało prawdopodobne, by Komisja Europejska zgodziła się, by Grupa Lufthansy wzięła prawie wszystko co zostanie z Air Berlin.

Wbrew informacjom z portali zajmujących się wspieraniem pasażerów linii lotniczych w uzyskiwaniu odszkodowań za opóźnione bądź odwołane loty z przyczyny przewoźnika, Air Berlin lata normalnie, chociaż zdarzają się opóźnienia.

Wielkie chęci na przejęcie niemieckiego przewoźnika, który 15 sierpnia ogłosił upadłość, miał prezes Ryanaira Michael O'Leary. Dla Irlandczyków przejęcie Air Berlin byłoby najprostszą drogą do zgarnięcia 20 procent niemieckiego rynku. Taką strategię Ryanair ogłosił na rok 2021.

— Gdyby wszystko odbywało się uczciwie, mielibyśmy wielkie szanse — uważa O'Leary. Na razie udział Ryanaira w rynku niemieckim wynosi 8 procent, a jego rozkład zimowy nie wskazuje, by miał się zwiększyć.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej
Transport
Airbus Aerofłotu zablokował lotnisko w Tajlandii. Rosji brakuje części do samolotów