Lufthansa odkłada w czasie wykupienie Brussels Airlines, a Alitalia już nie jest zainteresowana Air Malta. Mniej prawdopodobne jest też przejęcie skandynawskich linii SAS i Finnair przez konkurencję – odpowiednio Lufthansę i International Airlines Group (British Airways, Iberia, Vueling, Aer Lingus). Inwestora dla LOT też raczej nie widać.
Odwaga mile widziana
– Każdy, kto chce dzisiaj inwestować w europejskie linie lotnicze, musi być bardzo odważny – mówi Addison Schonland, szef AirInsight, amerykańskiej firmy konsultingowej z rynku lotniczego. – Do problemów po zamachach w Brukseli niepewności dołożył Brexit, a potem jeszcze zamach stanu w Turcji. Dzisiaj na rynku dzieje się zbyt wiele niekorzystnych wydarzeń. Moim zdaniem jeśli ktoś chce przejmować na tym rynku, ale jest rozsądny, powinien poczekać, aż „opadnie kurz" – dodaje.
Tuż po marcowych zamachach w Brukseli prezes Lufthansy Carsten Spohr nie ukrywał, że planuje przejęcie pakietu większościowego w Brussels Airlines. Plan był taki: Niemcy już mają 45 procent belgijskiego przewoźnika, a jako linia europejska mogą bez żadnych ograniczeń przejąć pozostałe akcje, tym bardziej że kupując poprzedni pakiet, zostawili sobie opcję wykupienia reszty akcji.
Brussels Airlines miałby zostać włączony nie do głównego trzonu Grupy Lufthansa, czyli Swissa, Austrian Airlines i samej Lufthansy, ale wesprzeć niskokosztowe Eurowings i w ten sposób choć częściowo odeprzeć atak Ryanaira i easyJeta. Lufthansa miała tę opcję wykorzystać do końca czerwca 2016. Prezes Spohr tłumaczył, że strony postanowiły „dać sobie więcej czasu". – Potrzebujemy jeszcze trzech miesięcy – mówił Spohr.
Przyszłość LOT
Jak wygląda w tej sytuacji przyszłość polskiego LOT? Na razie wszystko wskazuje, że polski przewoźnik wejdzie do superholdingu, który zostanie stworzony przez firmy zarządzane dotychczas przez resort skarbu. Rozważana obecnie opcja zakłada, że LOT ma być wsparty przez inwestora finansowego. Szukali go w Chinach w kwietniu minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i wiceminister skarbu Mikołaj Wild. Jak na razie wiadomo tylko, że narodowy przewoźnik chiński Air China będzie latał między Pekinem a Warszawą i stanie się bezpośrednią konkurencją dla LOT.