Od końca października Austrian likwiduje rejsy do Hongkongu (otworzyły to połączenie we wrześniu 2016), Hawany i Kolombo na Sri Lance, i do dwóch irańskich portów - Szirazu i Isfahanu, a także z Wiednia do Linzu.

Na zimę znikną z rozkładu przewoźnika także rejsy z Wiednia do Miami i wrócą dopiero latem 2019 rok. Zamiast tego linia uruchomi od 27 października ,również sezonowe połączenie Wiedeń - Kapsztad, dokąd poleci dwa razy w tygodniu. - W sytuacji, kiedy mamy już 12 maszyn dalekiego zasięgu - sześć boeingów 767 i tyle samo 777-200 musimy raczej zagęszczać siatkę, a nie ją rozwijać - tłumaczy wiceprezes Austrian Airlines ds. handlowych  Andreas Otto.

W tej sytuacji linia poleci 29 razy tygodniowo do Ameryki Północnej i 19 razy do Azji. Maszyny uwolnione z niedochodowych połączeń zostaną wykorzystane, oprócz rejsów Kapsztadu, także w lotach do Chicago, Newark w New Jersey, Nowego Jorku na lotnisko JFK, a także do Toronto w Kanadzie. Do Azji Austrian będzie latał na dwa lotniska - Pudong w Szanghaju i do Pekinu. Na tych wszystkich trasach, z wyjątkiem Szanghaju, Austrian bezpośrednio konkuruje z LOT-em, który po odebraniu kolejnych dreamlinerów zamierza zwiększyć częstotliwość lotów za Atlantyk i do Azji. Austriacy otwierając trasę Wiedeń - Hongkong zrezygnowali z latania do Tokio, podczas gdy LOT zamierza zwiększyć częstotliwość rejsów do stolicy Japonii.

- Austrian znany jest z tego, że często zmienia plany i nieustannie próbuje nowe kierunki - mówi Harry Hohmeister, członek zarządu Lufthansa Group odpowiedzialny za rozwój centrów przesiadkowych linii należących do grupy. - Ale nowe kierunki muszą przynosić zyski. Jest oczywiste, że siatkę połączeń trzeba odpowiednio dostosowywać - tłumaczy.