„Mamy plan batalii na ten rok, producenci silników pracują jak tylko potrafią nad wywiązaniem się z ich zobowiązań. Tak więc wiemy, że będzie ciężko. Nigdy dotąd nie było tak, żebyśmy dostarczali po 80-90 samolotów co miesiąc w II półroczu. W dłuższej perspektywie musimy zreorganizować nasz system produkcji samolotów wąskokadłubowych należący do minionej epoki, gdy nie było konieczne intensywne produkowanie samolotów" — stwierdził nowy prezes Airbusa ACA, Guillaume Faury w wewnętrznym dokumencie skierowanym do załogi.
Airbus ucierpiał z powodu opóźnień w dostawach silników od Pratt&Whitney i CFM International. Po 4 miesiącach wydał klientom 172 samoloty, znacznie poniżej tego, co powinien, aby w całym roku dostarczyć 800 sztuk, choć zwykle liczba wydawanych maszyn rośnie w IV kwartale.
Faury zabrał glos w 100 dni po przejęciu sterów w producencie samolotów po Fabrice Brégier. Podobnie jak poprzednik zapowiedział większe korzystanie z technik cyfrowych, bo Airbus i również Boeing nastawiają się na masową produkcję samolotów 'znacznie wyprzedzających dotychczasowe normy w lotnictwie cywilnym. — Docelowo chcemy dojść do sytuacji, w której nasze samoloty i system produkcji będą stanowić jedność — dodał.
Boeing pracuje nad nowym cyfrowym systemem produkcji ewentualnego nowego samolotu średniego segmentu rynku, który (system) można by później wykorzystać do produkcji następcy B737. Airbus chce dokonać takiego skoku technologicznego za jednym podejściem od ok. 2030 r.
W odrębnej wypowiedzi dla dziennika „Les Echos" G. Faury powiedział, że nie zapadła jeszcze decyzja o zwiększeniu rytmu produkcji A320 do 70 sztuk miesięcznie z obecnych 55 i zakładanych 60 w 2019 r. Taka wielkość produkcji jest uzasadniona dużym popytem wśród linii lotniczych, ale Airbus nadal rozmawia z dostawcami, czy mógłby przyśpieszyć tempo. Nie zamierza natomiast uruchamiać nowych montowni poza tymi, które ma w Hamburgu, Tiencinie i w Mobile (Alabama). Rytm produkcji w tych 2 ostatnich można bardzo zwiększyć, bo zaczynają z niskiego poziomu.