Problem Boeinga: mała sprzedaż Dreamlinera

Kompozytowy B787 Dreamliner miał trudne początki: najpierw opóźnienia w produkcji, potem płonące baterie, które spowodowały jego uziemienie na 4 miesiące w 2013 r.

Publikacja: 17.05.2016 19:55

Teraz flagowy samolot Boeinga stoi wobec nowego wyzwania: malejącej sprzedaży. Koncern musi sprzedawać kilkadziesiąt sztuk, aby odzyskać niemal 30 mld dolarów, jakie wydał na jego produkcję i jeszcze nie wyszedł na swoje. W sektorze zapanował jednak spadek sprzedaży. Rynek samolotów szerokokadłubowych Boeinga i Airbusa zmalał o 51 proc. od 2013 r., a niektórzy analitycy i inwestorzy przewidują, że bez większej sprzedaży dreamlinerów w najbliższym czasie koncern będzie musiał przeznaczyć znaczny odpis na pokrycie odroczonych kosztów tego programu.

B787 jest nadal popularny. Jego lekka kompozytowa konstrukcja i nowe silniki zmniejszają koszty paliwa linii lotniczych aż o 20 proc. w porównaniu z tradycyjnymi samolotami z aluminiowymi kadłubami. Może latać na dłuższe trasy niż poprzednicy, oferuje podróżnym większy komfort w kabinie, mniejszy hałas i duże okna.

Boeing sprzedał dotąd 1154 tych samolotów, co było rekordem rynkowym w kategorii samolotów szerokokadłubowych. Osiągnięta liczba jest jednak mniejsza od założonej liczby 1300 samolotów, którą Boeing przyjął jako podstawę odroczenia kosztów księgowych.

Wiele linii lotniczych zamówiło B787 przed kryzysem finansowym z 2008-9 r. i nie potrzebuje dalszych zamówień. Tańszy A330 Airbusa także odebrał Boeingowi część sprzedaży, z kolei tanie paliwa pozwoliły przewoźnikom używać starsze, mniej sprawne samoloty. — Przychodzą do nas przewoźnicy i mówią, że chcieliby przedłużyć umowy leasingowe o 2-3 lata na starsze samoloty — mówi prezes AerCap Holdings, Aengus Kelly, firmy mającej największą na świecie flotę maszyn szerokokadłubowych do wynajęcia. — To bezpośredni rezultat taniej ropy — dodał.

Boeing nie skomentował informacji z tego roku, że komisja kontroli giełdowej SEC sprawdza jego księgowanie kosztów B787, ale podtrzymuje swoje liczby.

— Nasza księgowość jest zgodna z normami GAAP — stwierdził w kwietniu szef pionu finansowego, Greg Smith.

Ostrożni inwestorzy

Zagadka Dreamlinera wyczuliła niektórych inwestorów na akcje Boeinga, które w tym roku staniały o ponad 8 proc., podczas gdy wskaźnik sektora lotniczo-wojskowego wzrósł o ponad 5 proc. Tzw. krótka sprzedaż akcji koncernu jest rekordowo duża.

Boeing musi zdobyć zamówienia na 120 samolotów tym roku, aby dojść do sprzedawania tyle, ile produkuje. Dotąd sprzedał netto 12, włącznie z niedawnym zamówieniem chińskiej Eastern Airlines.

— Czy kiedykolwiek zamówimy znowu B787? Oczywiście!— stwierdził szef firmy leasingowej mającej B787 w swej ofercie.

— Czy zamówimy je w tym roku? Nie ma szans — dodał - bo na rynku jest zbyt wiele maszyn szerokokadłubowych w porównaniu do popytu.

AerCap ma ponad 80 dreamlinerów do wynajęcia i ulokował niemal wszystkie. Będzie kupować więcej, jeśli cena będzie dobra. Ale jeśli nie, to nie dbam o to — stwierdził prezes Kelly.

Rzecznik Boeinga, Paul Bergman stwierdził, że koncern ma dobre plany sprzedaży w tym roku. Spodziewa się również poprawy z odroczonymi kosztami B787 zgodnie z założoną obecnie liczbą 1300 sztuk — dodał.

Kolejny duży kontrakt może w dalszym ciągu pojawić się z Chin albo skądinąd. Kelly spotkał się niedawno z szefami 4 największych linii w Chinach i stwierdził, że tania ropa nie zmniejszyła ich długofalowego zainteresowania dreamlinerami. Chińczycy zamówili dotąd 56 tych odrzutowców.

Pion sprzedaży koncernu broni cen B787 na rynku, a koncern pracuje nad zmniejszeniem kosztów produkcji tego samolotu. Doszedł do zastąpienia drogich materiałów, np. tytanu i zmniejszy łączne zatrudnienie działu lotniczego o ok. 10 proc. w tym roku. Te posunięcia powinny przyczynić się do wzrostu rentowności B787, który osiągnął równowagę finansową pod koniec 2015 r. Pozwoli też oferować rabaty, aby zachęcać do kupowania.

Boeing tłumaczy, że nie obniża mocno cen, aby zwiększać sprzedaż, bo byłoby to sprzeczne z założonym przez koncern celem podwyższenia marży zysku do kilkunastu procent pod koniec dekady z ok. 10 proc. w tym roku. — Nie będziemy walczyć o udział rynkowy dla samego udziału — zapewnił prezes Dennis Muilenburg na konferencji z analitykami.

Eksperci twierdzą z kolei, że koncern zwiększył agresywność sprzedaży. Dyrektor firmy doradczej Seabury Group, Ken Raff mówi, że jeśli jakaś linia chciałaby kupić dreamlinery, to nie byłaby to teraz najgorsza pora na spróbowanie tego.

Teraz flagowy samolot Boeinga stoi wobec nowego wyzwania: malejącej sprzedaży. Koncern musi sprzedawać kilkadziesiąt sztuk, aby odzyskać niemal 30 mld dolarów, jakie wydał na jego produkcję i jeszcze nie wyszedł na swoje. W sektorze zapanował jednak spadek sprzedaży. Rynek samolotów szerokokadłubowych Boeinga i Airbusa zmalał o 51 proc. od 2013 r., a niektórzy analitycy i inwestorzy przewidują, że bez większej sprzedaży dreamlinerów w najbliższym czasie koncern będzie musiał przeznaczyć znaczny odpis na pokrycie odroczonych kosztów tego programu.

Pozostało 88% artykułu
Transport
100 zł za 8 dni jazdy pociągami. Koleje Śląskie kuszą na majówkę. A inni?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego