Samolot leciał z Nowego Jorku do Dallas, a wypadek zdarzył się nad Fladelfią. Prezes linii, Gary Kelly ma nadzieję, że w ten sposób odzyska zaufanie pasażerów. Linia deklaruje również pomoc pasażerom w odzyskaniu bagażu i pokrycie wszystkich dodatkowych wydatków, które ponieśli w związku z tym wydarzeniem.

W ostatni wtorek,17 kwietnia silnik samolotu Boeing 737 - 700 podczas lotu stracił jedną z łopatek, która spowodowała zniszczenia także skrzydła samolotu, oraz uszkodziła zbiornik paliwa. Pasażerowie mówią, że usłyszeli eksplozję i byli przekonani, że za chwilę zginą w katastrofie. Jeden z fragmentów samolotu wybił okno w maszynie, w efekcie czego siedząca przy nim kobieta została niemal wyssana z pokładu.

Współpasażerowie zareagowali błyskawicznie, wciągnęli ją na pokład, ale kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Siedem osób zostało rannych. Ostatecznie pilotowi udało się awaryjnie wylądować na lotnisku w Filadelfii, a podczas inspekcji okazało się, że w silniku brakowało już 28 łopatek. Jeden z fragmentów znaleziony został 70 km od miejsca wypadku.

Silnik wyprodukowała spółka General Electric Co i francuskiego Safran SA., a europejskie władze lotnicze EASA i amerykańska FAA natychmiast nakazały inspekcję wszystkich silników tego typu. Przedstawiciel przewoźnika zapewnił, że ostatnia kontrola całej maszyny, w tym także silników była przeprowadzona dwa dni wcześniej, a kolejna była planowana w grudniu 2018.

Nie był to pierwszy przypadek, kiedy maszyna Southwest traci łopatkę wirnika. Podobna sytuacja, tyle że nie tak tragiczna w skutkach miała miejsce w 2016 roku, podczas lotu Boeinga 737-700 z Nowego Orleanu do Orlando. Pilot wówczas lądował awaryjnie na jednym silniku na lotnisku w Penascola na Florydzie. Tak, jak to było w ostatni wtorek, tak i wtedy fragmentu silnika uszkodziły zbiorniki paliwa, ale nie przedostały się do wnętrza maszyny. Tak jak w tym przypadku powodem oderwania się jednej z łopatek było zmęczenie materiału. FAA nakazała wówczas kontrolę wszystkich silników CFM56-7B.