Na pokładzie lotu MS 181 było 81 osób — podały agencje prasowe.
Władze cypryjskie natychmiast zamknęły lotnisko, a wszystkie samoloty, które miały tam lądować zostały skierowane do lotniska w Pafos.
Omar al- Gammal, pilot Airbusa 320 zastosował się do rozkazów porywacza po tym, jak dowiedział się, że ma on na sobie „pas szahida” i w każdej chwili może dojść do wybuchu. O zamachowcy początkowo wiadomo było, że jest Egipcjaninem, nazywa się Ibrahim Samaha, ma 40 lat. Potem okazało się, że jest Libańczykiem, profesorem weterynarii Uniwersytetu w Aleksandrii, a porwanie samolotu wydało mu się jedynym sposobem na doprowadzenie do spotkania z byłą żoną Cypryjką Mariną Paraszko. — To nie terrorysta, tylko idiota — powiedział prezydent Cypru Nikos Anastasides.
Samolot po wylądowaniu w Larnace pozostawał na pozycji oddalonej od terminala pasażerskiego. Wkrótce po wylądowaniu 63 pasażerów narodowości egipskiej zostało uwolnionych, a na pokładzie maszyny pozostali członkowie załogi oraz 18 cudzoziemców — 8 Brytyjczyków i 10 Amerykanów. Po negocjacjach zwolnieni zostali także członkowie załogi i cudzoziemcy. Wcześniej Izrael natychmiast zdecydował o poderwanie swoich myśliwców, więc nawet gdyby zamachowiec chciał zmusić kapitana do dalszego lotu, samolot miałby bardzo ograniczone możliwości wyboru trasy. Musiałby też wcześniej zatankować.
Nie wiadomo, czy porywacz rzeczywiście miał pas szahida. Gdyby tak rzeczywiście było, bądź nawet okazałby się on jedynie atrapą byłaby to kolejna kompromitacja egipskich lotniskowych służb bezpieczeństwa, które wcześniej nie zauważyły przemycenia ładunku wybuchowego na pokład rosyjskiego Metrojeta odlatującego z Szarm el Szejk, bądź wręcz współpracowały z zamachowcami. Wiadomo również, że Aleksandria zawsze była szczelnie chronionym lotniskiem, ponieważ podobnie jak kurorty nad Zatoką Akaba i Morzem Czerwonym jest ważnym ośrodkiem turystycznym.