Katastrofa w Rostowie była kwestią czasu

Pracownicy niskokosztowej linii dubajskiej FlyDubai uważają, że taka katastrofa, jak rozbicie się Boeinga 737 w Rostowie nad Donem, była kwestią czasu.

Aktualizacja: 28.03.2016 07:44 Publikacja: 27.03.2016 18:57

Katastrofa w Rostowie była kwestią czasu

Foto: Bloomberg

Ich zdaniem warunki pracy w arabskiej linii są nieludzkie. Chodzi o to, że piloci tej linii są notorycznie przemęczeni.

Na razie jeszcze nie zostały podane oficjalne powody rozbicia się dubajskiego samolotu. Nie wiadomo, czy ostatecznie był to błąd załogi, atak terrorystyczny, czy też po dwugodzinnym krążeniu nad Rostowem maszynie zabrakło paliwa. Przedstawiciele przewoźnika nie chcą się wypowiadać do czasu, kiedy komisja badająca wypadek nie zakończy swoich prac i nie wyda oficjalnego komunikatu.

Jeden z byłych pilotów FlyDubai rozmawiając z reporterem Al-Jazeery był zdania, że załoga samolotu była przemęczona, a wówczas o błędy nie jest trudno.

— Piloci, zwłaszcza pierwsi oficerowie na pokładzie, nie mają czasu na odpoczynek pomiędzy kolejnymi rejsami. Często zdarza się, że piloci kończą jeden rejs i po wejściu pasażerów na pokład natychmiast rozpoczynają kolejny i tak się dzieje kilkakrotnie w ciągu dnia. 24-godzinne zmiany nie są niczym wyjątkowym. Wtedy można tylko zdrzemnąć się przez chwilę na fotelu - mówił były pilot arabskiego przewoźnika.

Pierwszy oficer feralnego lotu FZ981 - Hiszpan Alejandro Cruz Alava - wcześniej na swoim blogu napisał, że najbardziej niebezpieczne są loty, kiedy piloci kończą rejsy nocne i natychmiast po nich zaczynają dzienne, bez chwili na odpoczynek. Po katastrofie jego kolega ocenił, że to właśnie zmęczenie pilotów doprowadziło do katastrofy w Rostowie, w której zginęło 62 osób.

- Nie umożliwiają nam wypoczynku przed lotem i jestem przekonany, że właśnie obydwaj piloci byli przemęczeni - napisał z kolei kolega Cruz Alavy.

Z dokumentów lotów wynika również, że przed katastrofą hiszpański pilot przepracował 11 dni i w tym czasie miał tylko jeden dzień wypoczynku. Jego koledzy mają dowody, że Cruz Alava przed lotem do Rostowa wykonał dzienny lot i został przeniesiony na pilotowanie samolotu z Dubaju do Rosji.

Natomiast kapitan lotu FZ981, Cypryjczyk Arists Socratous, wcześniej złożył rezygnację z pracy we FlyDubai i zostało mu jedynie kilka tygodni lotów. Nie był jedyny. Od początku roku rezygnacje złożyło 25 pilotów z 600 zatrudnionych we FlyDubai. Jego koledzy twierdzą, że powodem rezygnacji było trwałe przemęczenia. Inny pilot przyznał, że zdarzyło mu się nie pojawiać w pracy, ponieważ był zbyt zmęczony - miał za sobą 24 godziny lotów. A kiedy w sieci rozpoczęła się dyskusja pilotów o bezpieczeństwie lotów, 80 proc. z nich uznało, że katastrofa jest tylko kwestią czasu.

- Oni mieli świadomość tego, co dzieje się w linii, ale teraz oczywiście będą mówić, że winni są piloci - napisał jeden z pierwszych oficerów FlyDubai. Przyznał, że przemęczone załogi spały podczas lotów. W tym także pilotujący maszynę kapitanowie i pierwsi oficerowie.

- W samolocie doskonale się śpi. Hałas jest jednostajny i usnąć jest łatwo. A przy zmęczeniu nie trzeba na to długo czekać - mówił jeden z pilotów.

We FlyDubai pilotów, którzy nie zgadzali się na morderczy harmonogram pracy, nazywano „primadonnami". Zatrudnieni w tej linii mieli możliwość rozmowy ze swoim szefem raz na dwa tygodnie i zawsze podczas takich spotkań poruszano sprawę zmęczenia pilotów. Zawsze słyszeliśmy wtedy, że jesteśmy „primadonnami". Teraz piloci zatrudnieni w tej linii ujawnili również, że także poziom bezpieczeństwa na pokładzie pozostawiał wiele do życzenia. Dlaczego to teraz ujawniają?

- Bo takie praktyki trwają już latami i cud boski, że dotychczas nie było katastrof. Bo mieli świadomość, że zasypiają za sterami maszyn i budząc się mieli świadomość, że mogło dojść do nieszczęścia. Pracując we FlyDubai miałem wrażeniem, że zatyram się na śmierć - napisał.

- Bo ludzie kupują bilet, wsiadają do samolotu i sądzą, że są bezpieczni. A w przypadku niektórych linii to wielki błąd - napisał.

FlyDubai powstała w 2009 roku. Lata z Dubaju do 90 miast. Co skłania zagranicznych pilotów do podejmowania tam pracy? Oczywiście pieniądze. Kapitan Boeinga 737 zarabia tam ok 10 tys. euro miesięcznie, jeśli lata 80 godzin miesięcznie, czyli niespełna 30 godz. tygodniowo. Na stronie dyskusyjnej linii są także informacje, że z łatwością można „wyciągnąć" 15 tys. euro, że linia teraz intensywnie szuka pilotów, a pierwszy oficer kapitanem może zostać już po 2 latach, podczas gdy również dubajskich Emirates trzeba na to czekać aż 7 lat.

Ich zdaniem warunki pracy w arabskiej linii są nieludzkie. Chodzi o to, że piloci tej linii są notorycznie przemęczeni.

Na razie jeszcze nie zostały podane oficjalne powody rozbicia się dubajskiego samolotu. Nie wiadomo, czy ostatecznie był to błąd załogi, atak terrorystyczny, czy też po dwugodzinnym krążeniu nad Rostowem maszynie zabrakło paliwa. Przedstawiciele przewoźnika nie chcą się wypowiadać do czasu, kiedy komisja badająca wypadek nie zakończy swoich prac i nie wyda oficjalnego komunikatu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec