Norwegianem za Atlantyk wcale nie tanio

Prezes niskokosztowego Norwegiana Bjorn Kjos obiecał pasażerom bardzo tanie podróże przez Atlantyk tego lata. Ale w najniższej taryfie — 65 euro za lot w jedną stronę z brytyjskich i irlandzkich lotnisk do Nowego Jorku i Bostonu - sprzedaje tylko kilka biletów. Pozostałe nie mają już aż tak atrakcyjnych cen

Aktualizacja: 25.02.2017 13:37 Publikacja: 25.02.2017 13:06

Norwegianem za Atlantyk wcale nie tanio

Foto: Fotorzepa, Sebastian Elijasz

Do ceny podstawowej trzeba jeszcze dopłacić podatki, ale i tak po kilkunastu minutach od rozpoczęcia sprzedaży na stronie Norwegiana zostały już tylko bilety kosztujące po 270 euro w jedną stronę. A to już żadna okazja.

Bo na przykład z Warszawy, a wkrótce także z Krakowa, w promocjach można za ocean polecieć linią tradycyjną, np. LOT-em, czy KLM-em z przesiadką w Amsterdamie. Zapłacimy wówczas  około 2 tys. złotych za podróż w obie strony, z bagażem i posiłkami na pokładzie. Z londyńskiego Gatwick, skąd Norwegian chce latać w lecie za ocean, bilety na przelot British Airways bądź American Airlines, to wydatek około 600 euro. czyli niewiele więcej, niż w Norwegianie, gdzie jeszcze dodatkowo płacimy także za wybór miejsca w samolocie, łącznie 120 euro.

Ta podróż jest jeszcze droższa, bo norweski przewoźnik latem wyraźnie zamierza wykorzystać pomysły Ryanaira i już nie będzie latał na główne lotniska amerykańskie, ale do portów drugorzędnych, np. jako Nowy Jork uznał Steward International, którego wielką zaletą będzie to, że nie ma tam wielu pasażerów zagranicznych, więc i kolejki do odprawy paszportowej nie są długie. Ale dojazd na Manhattan zajmie przynajmniej półtorej godziny. Droższy jest też dojazd z tego lotniska - 90 dolarów ze Steward, 52 dolary z lotniska JFK i 26 dolarów z Newark. Podobnie będzie z lotami i dojazdem do Bostonu.

Bjorn Kjos, były pilot, człowiek który wymyślił Norwegiana, uważa jednak, że takie rozwiązanie jest bardzo korzystne dla pasażerów, właśnie dlatego, że prowincjonalne lotniska nie są zapchane. — Oczywiście latanie na drugorzędne lotniska jest o wiele tańsze. Lądowanie na JFK, czy Newark w Nowym Jorku kosztowałoby nas o wiele więcej. A większości pasażerów i tak jest obojętne gdzie wylądują. Za to w naszych portach docelowych nie ma kolejek i spokojnie można tam sobie wypić gin z tonikiem w czasie, który pasażerowie z JFK tłoczą się jeszcze w kolejce - mówił Kjos podczas konferencji Airlines For Europe (A4E).

Norwegian oszczędza także latając dreamlinerami, które są nawet o jedną czwartą bardziej ekonomiczne w eksploatacji, niż porównywalne samoloty starszej generacji. Zużywają one o 20 procent mniej paliwa, które stanowi około 35 procent stałych kosztów każdego przewoźnika. Loty z Irlandii są obsługiwane mniejszymi od dreamlinerów, boeingami 737 MAX, które mają najdłuższy zasięg z maszyn w tej klasie i mieszczą na pokładzie więcej pasażerów niż porównywalne maszyny konkurencji.

Kjos chwali się, że tak jak zrobiły to Ryanair i easyJet w wypadku podróży europejskich, tak on dokona rewolucji w podróżach za Atlantyk. — Ktoś mówił mi przed chwilą, że namieszamy na rynku. Pewnie, że namieszamy — mówił Kjos podczas konferencji w Brukseli.

Mimo że tak naprawdę ceny przelotów Norwegianem wcale nie są porównywalne z tym, co w Europie oferują niskokosztowi przewoźnicy, to norweski przewoźnik jest już większy niż SAS. Na Gatwick zalicza się do największych linii, więcej lotów i miejsc w samolotach oferują jedynie British Airways i easyJet. W Europie po przewiezieniu w 2016 roku 30 mln pasażerów jest już 5. największą linią, podczas gdy w 2012 roku był na 8. miejscu. Tak szybki rozwój nie pozwala jednak na osiągnięcie wysokich zysków. W 2016 zysk wyniósł 130 mln euro i był największy w historii tej linii. A analitycy już teraz uważają, że pomysł na loty za Atlantyk jest bardzo dobry na miesiące letnie, ale co będzie zimą, kiedy ruch turystyczny zamiera? Na to pytanie, jak na razie, nie ma odpowiedzi.

Konkurencja Kjosa nie szczędzi mu ciepłych słów, ale Willie Walsh, prezes International Airlines Group, w skład których wchodzą m.in British Airways, Iberia i Aer Lingus, uważa, że może z powodzeniem też zaoferować podobne taryfy bez posiłków i bagażu. - Tylko pasażerowie musieliby chcieć tak latać przez cały rok - mówił na tej samej brukselskiej konferencji Walsh. Tymczasem Kjos zapowiada, że podobne loty zaoferuje także do Afryki i Ameryki Południowej. Może właśnie w sezonowym dołu na półkuli północnej.

Transport
Koleje Dużych Prędkości w ramach CPK zbudują polskie firmy
Transport
Czy Dreamlinerami można latać bezpiecznie? Boeing w ogniu pytań
Transport
Boom na rynku rowerów. Coraz większą popularnością cieszą się elektryczne
Transport
Prezes Lufthansy pod specjalnym nadzorem
Transport
Ukraińcy polecą dla Wizz Aira