Czas wyczekiwania na połączenie z operatorem gorącej linii irlandzkiego przewoźnika Ryanair może w tych dniach przekroczyć dwie godziny. Nic więc dziwnego, że pasażerowie dają wyraz swej irytacji w mediach społecznościowych i ostro krytykują Ryanaira i jego konkurenta Eurowings za brak należytej informacji o odwołanych lotach i niedostateczną opiekę nad klientami.
Czytaj także: Strajki zmniejszyły zysk Ryanaira
W czerwcu Ryanair odwołał około 1100 lotów. Dla porównania - w czerwcu ubiegłego roku wypadło z rozkładu tylko 47 lotów. W przyszłym tygodniu irlandzki przewoźnik zamierza anulować kolejne 600 lotów ze względu na grożący strajk personelu pokładowego. W gorącym okresie wakacyjnym jest to wyjątkowo niepomyślna wiadomość dla pasażerów, z których wielu wybiera się na urlop do Hiszpanii i Portugalii.
Sytuacja w innych tanich liniach lotniczych wcale nie jest lepsza. Easyjet poinformował o 1263 odwołanych lotach w czerwcu. Z kolei na pytanie niemieckiego dziennika telewizyjnego Eurowings przyznał, że w pierwszym półroczu był zmuszony odwołać 2736 lotów.
Ekspert ds. lotnictwa Michael Immel powiedział w pierwszym kanale niemieckiej telewizji publicznej ARD, że "przeżywamy niezwykle chaotyczne lato. Loty są odwoływane, samoloty się notorycznie spóźniają. Sytuacja jest dramatyczna, a opinia towarzystw lotniczych została mocno nadszarpnięta. Pasażerowie skarżą się na brak opieki i niedostateczną informację". Coraz więcej pasażerów zadaje sobie pytanie, dlaczego kierownictwo linii lotniczych nad tym wszystkim nie panuje?