Linie lotnicze najwięcej zarabiają na tych, którym się spieszy

Kupujący bilety na ostatnią chwilę dają zarobić przewoźnikom. Najwięcej przepłacają prawnicy i konsultanci biznesowi.

Aktualizacja: 21.11.2017 17:17 Publikacja: 21.11.2017 16:35

Linie lotnicze najwięcej zarabiają na tych, którym się spieszy

Foto: Bloomberg

Każda linia lotnicza oficjalnie będzie twierdzić, że wszyscy pasażerowie są dla niej ważni. Być może ze znaczącym wyjątkiem pewnego niskokosztowego przewoźnika, którego szef oficjalnie kiedyś stwierdził, że jego klienci „mogliby przestać narzekać”. Są jednak pasażerowie, których linie lubią bardziej niż innych. A dokładnie, to lubią zarobki, jakie im dają.

Matematyka stojąca za cenami biletów jest prosta – im później pasażer kupuje bilet, tym więcej zarabia linia lotnicza. Stoi za tym również psychologia, bo wiadomo, że ktoś komu zależy jest gotów zapłacić więcej niż ten, który kupuje, bo może (ale nie musi). To dlatego linie kuszą promocjami na loty za pół roku, ale gdy przychodzi do kupowania w ostatniej chwili klient płaci bajońskie sumy za miejsce w klasie ekonomicznej. Najlepiej linie zarabiają na klientach biznesowych, którzy często lecieć po prostu muszą, a ceną nie muszą się przejmować aż tak bardzo, bo płaci za nich firma.

Sprzedawane w ostatniej chwili bilety to duży zastrzyk gotówki dla linii lotniczych. Na całym świecie trwa ostra walka konkurencyjna zmniejszająca marże. Dlatego sporo linii tak zarządza rezerwacjami, by dla tych, którym się spieszy zawsze było jakieś miejsce. Pojawiły się jednak również linie, które bilety „last minute” sprzedają po cenach takich, jak gdyby były to bilety „first minute”.

Zgodnie z raportem Concur Technologies, które przeanalizowało 25 milionów transakcji między liniami lotniczymi a ich klientami, bilety kupowane przez klientów na loty w obrębie USA na mniej niż 7 dni przed wylotem są średnio o 44 procent droższe niż bilety na ten sam lot kupowane dwa tygodnie przed terminem lub wcześniej. Z mniejszymi skokami cen muszą liczyć się Francuzi, którzy zapłacą 27 procent więcej i Kanadyjczycy, którzy zapłacą 19 procent więcej. Wyjątkowy pod tym względem jest rynek brytyjski, gdzie loty krajowe lepiej rezerwować później.

Najbardziej rosną, tuż przed odlotem, ceny najtańszych i najdroższych biletów. Tzw. economy premium (zgodnie z terminologią używaną przez Concur) w ostatnim tygodniu przed odlotem drożeje najmniej – o 19 procent w stosunku do ceny rezerwacji dwa tygodnie przed podróżą. W tym samym terminie bilety klasy ekonomicznej drożeją średnio o 26 procent, a najdroższe o 24 procent.

Na ostatnią chwilę bilety w badanych krajach kupowali głównie przedstawiciele zawodów powiązanych z koniecznością spotykania się z klientami. Zarówno prawnicy, jak i przedstawiciele usług dla biznesu (choćby konsulting) często nie są w stanie przewidzieć wszystkich koniecznych spotkań. Dlatego też więcej niż jedną czwartą biletów kupują tuż przed odlotem. Media, po których można by spodziewać się największej ilości biletów kupowanych „na już”, kupują tak tylko jedną piątą.

Znacznie lepiej wychodzi planowanie podróży biznesowych pracownikom sektora wytwórczego, usług finansowych czy firm technologicznych. Zgodnie ze statystykami wynika, że większość biletów kupują oni na długo przed podróżą. Najlepiej zaś planowanie podróży pracownikom wyższych uczelni, którzy 68 procent biletów kupują z wyprzedzeniem dwóch tygodni lub większym.

Każda linia lotnicza oficjalnie będzie twierdzić, że wszyscy pasażerowie są dla niej ważni. Być może ze znaczącym wyjątkiem pewnego niskokosztowego przewoźnika, którego szef oficjalnie kiedyś stwierdził, że jego klienci „mogliby przestać narzekać”. Są jednak pasażerowie, których linie lubią bardziej niż innych. A dokładnie, to lubią zarobki, jakie im dają.

Matematyka stojąca za cenami biletów jest prosta – im później pasażer kupuje bilet, tym więcej zarabia linia lotnicza. Stoi za tym również psychologia, bo wiadomo, że ktoś komu zależy jest gotów zapłacić więcej niż ten, który kupuje, bo może (ale nie musi). To dlatego linie kuszą promocjami na loty za pół roku, ale gdy przychodzi do kupowania w ostatniej chwili klient płaci bajońskie sumy za miejsce w klasie ekonomicznej. Najlepiej linie zarabiają na klientach biznesowych, którzy często lecieć po prostu muszą, a ceną nie muszą się przejmować aż tak bardzo, bo płaci za nich firma.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec