— Od 2016 r. LOT realizuje założenia biznesowe: otwiera nowe połączenia i zwiększa przychody. Jednocześnie pilnujemy każdej wydanej złotówki. Taka strategia przynosi efekty w postaci rozwoju skali działalności, poprawy płynności finansowej, w konsekwencji poprawy rentowności spółki. Dzięki temu budujemy wiarygodność LOT-u min wśród leasingodawców i instytucji finansowych – zapewnia prezes LOT Rafał Milczarski.
Strategia LOT zakłada wzrost udziału w rynku w Polsce w 2020 r. do co najmniej 25 proc. (z 22 proc. obecnie). Przewoźnik planuje wtedy przewozić ponad 10 mln pasażerów rocznie, co oznaczałoby prawie dwukrotny wzrost w ciągu czterech lat. Plan zakłada pozyskiwanie nowych samolotów, w tym zwiększenie liczby Boeingów 787 Dreamliner z ośmiu obecnie do 16 w 2020 r. W przyszłym roku LOT pozyska trzy nowe większe Dreamlinery 787-9 z 294 fotelami na pokładzie.
Od początku 2016 r. LOT uruchomił i ogłosił 41 połączeń, wśród nich nowe kierunki dalekodystansowe do Los Angeles, Tokio i Seulu, przywrócił połączenia z Warszawy na nowojorskie lotnisko do Newark i uruchomił rejsy z Krakowa do Chicago. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy br. wskaźnik wypełnienia samolotów polskiego przewoźnika przekroczył 78 proc., czyli wzrósł o 2 punkty procentowe rok do roku. Wskaźnik pokazuje, że decyzje dotyczące nowych kierunków okazały się trafione. — W kilka miesięcy po uruchomieniu rejsów do Seulu zwiększyliśmy ich liczbę z trzech do pięciu tygodniowo, do Tokio z trzech do czterech. Wkrótce będziemy ogłaszać kolejne nowe połączenia dalekiego zasięgu – mówi Milczarski. Nieoficjalnie wiadomo, że na krótkiej liście potencjalnych kierunków długodystansowych są Delhi, Singapur, a także któryś z kierunków chińskich — Szanghaj, lub Czengdu. W ostatnich dniach LOT zainaugurował rejsy do Goeteborga, a od 4 grudnia przywróci połączenie do Berlina.