Od ponad roku prezes Grupy Lufthansa, Carsten Spohr zapowiadał, że właśnie Eurowings stanie się w przyszłości konsolidacyjną platformą, bo zależy mu przede wszystkim na stworzeniu oferty konkurencyjnej wobec niskokosztowych linii lotniczych, zwłaszcza Ryanaira. Do tej transakcji miało dojść wcześniej, planowano ją na połowę roku, ale przeszkodą okazał się zamach terrorystyczny na lotnisku w Brukseli.
Brussels posiada atrakcyjne aktywa, ponieważ Bruksela - baza przewoźnika jest lotniskiem charakteryzującym się nasileniem wysokopłatnego ruchu biznesowego. Dodatkowo belgijski przewoźnik, który powstał po bankructwie Sabeny ma rozwiniętą siatkę w Afryce, co dotychczas nie było najsilniejszą stroną Grupy Lufthansa. To także linia o niskich kosztach, nie wyższych od tych w Eurowings.
Lufthansa była już właścicielem 45 proc. Brussels, teraz od SN Holdings właściciela 55 proc. akcji przejmie pozostałe udziały, a kwota jaką zapłacą Niemcy, to 2,6 mln euro. Zamknięcie całej transakcji jest zapowiadane na styczeń 2017.
- Osiem lat temu przejęliśmy 45 proc. SN Airholding, teraz chcemy zrobić drugi krok w naszej solidnej i pełnej sukcesów współpracy. Jako udziałowiec i partner Brussels Airlines jesteśmy już blisko ze sobą powiązani. Wysoko oceniamy rynek belgijski, a przede wszystkim Brukselę, które idealnie pasują do naszej siatki. A dodatkowo Brussels Airlines mają wyjątkowo korzystną strukturę kosztową i wniosą do grupy Lufthansa siatkę afrykańską - tłumaczył decyzję zarządu Grupy Lufthansa Carsten Spohr.
Po przejęciu przez Niemców Brussels będzie obsługiwał 23 kierunki długodystansowe i 79 europejskich. Na samolotach przewoźnika, oprócz już istniejącej nazwy Brussels Airlines pojawi się również „member of Eurowings Group”. Ujednolicona zostanie także flota Brussels i Eurowings, której podstawą będą Airbusy z rodziny 320. Dotychczas Brussels posiadał 42 maszyny krótkiego i średniego zasięgu oraz 9 Airbusów 330 wykorzystywanych do rejsów długodystansowych.