LOT zamierza w 2020 obsłużyć ponad 10 milionów pasażerów rocznie (dzisiaj ok. 5 mln), przynajmniej podwoić flotę i latać do nowych portów, głównie w Azji, ale także w USA, do Iranu i Kazachstanu.
Zdaniem prezesa linii wykonanie takiego planu jest realistyczne, jeśli zostanie oparte na 5 filarach: wykorzystanie potencjału rosnącego rynku (konserwatywna prognoza, to wzrost o 5 proc. rocznie), rozwój siatki połączeń i centrum przesiadkowego w Warszawie, walkę o pasażera (widać już agresywne promocje — w ostatnich dniach LOT zaoferował milion biletów po obniżonych cenach), wzrost efektywności oraz budowę zaangażowanego zespołu. To akurat może być trudne, skoro LOT oraz więcej pracowników zatrudnia za pośrednictwem spółki Lotnik1, czyli nie buduje lojalności oferując etaty.
Potencjał rynku
- Punktem wyjścia dla planu naszego dalszego rozwoju jest jak najlepsze wykorzystanie faktu, że rynek przewozów lotniczych w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej będzie rosnąć i to o wiele szybciej niż w innych krajach Europy. To dla nas ogromna szansa – mówił w Krynicy Rafał Milczarski, prezes LOT-u.
Większą siatką, niskimi cenami i poprawą produktu na pokładzie LOT zamierza odzyskać utracone udziały w rynku w Polsce do poziomu około 25 proc. Czyli przewiezienia w 2020 roku ponad 10 mln pasażerów, wobec 4,3 mln, które LOT przewiózł w 2015 roku.
- Rejsy długodystansowe to najbardziej dochodowa część biznesu lotniczego, a LOT jako jedyna linia lotnicza w regionie ma potencjał, by je rozwijać. Koncentrować będziemy się na rozwoju połączeń do Ameryki Północnej oraz do najważniejszych ośrodków biznesowych w Azji. Szczególnie interesujące z naszej perspektywy są połączenia do Azji Środkowej i na Bliski Wschód. Położenie Warszawy pozwala na stworzenie konkurencyjnej oferty połączeń do krajów takich jak Kazachstan czy Iran- mówił Rafał Milczarski.