„Primadonna, pieszczoch, bożydar w wielgachnym kożuchu, niezmordowany łgarz, starzejące się dziecko, roztargniony czarodziej" – tak aktora opisywał Tadeusz Konwicki, wspominając pracę na planie „Salta" w 1965 r. Cybulski ma wtedy 38 lat. Półtora roku później zginie pogruchotany przez pociąg na wrocławskim dworcu. I chociaż jego nazwisko w połowie lat 60. nie wywołuje emocji jak dawniej, to wciąż jeszcze przyciąga uwagę widzów i krytyków.
Od premiery „Popiołu i diamentu" dzieli go siedem lat, morze alkoholu, tabuny dziewczyn i kilkanaście kilogramów. Tonie w długach, choć w dwa dni na planie zarabia więcej, niż wynosi średnia miesięczna pensja. Dawno już stracił etat w teatrze, a filmowcy boją się pracy z niesystematycznym gwiazdorem. Wszyscy wiedzą, że Cybulski oznacza kłopoty.
Środowisko go nie znosiło, a on bywał nieznośny. Tylko najwierniejsi przyjaciele poświęcali mu jeszcze uwagę. Andrzej Wajda nie miał na niego pomysłu. Bogumił Kobiela zajęty był swoją karierą. Stanisław Dygat już nie chciał pożyczać mu więcej pieniędzy. A żona Elżbieta Chwalibóg-Cybulska dostawała kolejne rachunki do spłacenia, które zaciągał w knajpach i hotelach. Blagier, pijak i awanturnik. I najważniejszy aktor w powojennym kinie polskim.
A zaczynało się bardzo niewinnie. Urodził się w 1927 r. w patriotyczno-katolickiej rodzinie w Kniażach na Huculszczyźnie. Tam było gospodarstwo rodziny Jaruzelskich, z której wywodziła się jego matka. Jego niedalekim krewnym był Wojciech Jaruzelski, z którym w dorosłym życiu urwały mu się kontakty. Natomiast ojciec pochodził z warszawskiej rodziny Cybulskich.
Młodość spędził na żoliborskich podwórkach, a w lecie wyjeżdżał do rodziny na Kresy. Tam też zastała go wojna. Ojciec przedostał się do Rumunii, a dalej do Francji, gdzie trafił do obozu koncentracyjnego. Matkę Rosjanie zesłali do Kazachstanu pod zarzutem szpiegostwa. Obydwoje wrócili szczęśliwie do kraju po wojnie. Przez ten czas Zbyszek i jego młodszy brat Antoni tułali się po krewnych. Trafili do dziadków w okupowanej Warszawie. Czas powstania spędzili w podwarszawskim majątku Jaruzelskich. Pod koniec wojny bracia wylądowali w poniemieckim Dzierżoniowie. Tam główną rozrywką dorastającego Zbyszka stało się harcerstwo.