Związek Zawodowy Anestezjologów (ZZA) nie zostawia suchej nitki na dużej nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, którego konsultacje społeczne zakończyły się w środę. W uwagach przesłanych do resortu zdrowia anestezjolodzy podkreślają, że projekt jest kolejnym w tym roku aktem prawnym przedstawianym przez resort, którego głównym celem są oszczędności. A to „odbędzie się kosztem jakości udzielanych świadczeń i bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli".
Najbardziej niepokoi ich kwestia e-konsultacji, które mają zastąpić specjalistę w zespołach ratownictwa medycznego. Nowela zakłada bowiem, że do końca 2019 r. znikną zespoły „S" z lekarzem specjalistą, a do rannych będą jeździć wyłącznie zespoły „P" z trzema ratownikami. Zdaniem ZZA takie rozwiązanie „bez uwzględnienia rodzaju zdarzenia i jego skali nie powinno być w ogóle rozpatrywane w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia pacjentów". – Obecność lekarza w karetce bywa niezbędna. I nie chodzi o wyjazd do zdarzenia, ale np. transport chorego w ciężkim stanie. Jeśli muszę wysłać pacjenta oddychającego za pomocą respiratora do szpitala oddalonego o 100 km, nie mogę powierzyć go wyłącznie ratownikom, którzy nie mają kompetencji do interwencji w sytuacji gwałtownego pogorszenia się jego stanu. Muszę wysłać z pacjentem jednego z lekarzy, pozbawiając się specjalisty na oddziale. To naraża szpital na straty – tłumaczy szef oddziału intensywnej terapii z południowej Polski.
Specjaliści oceniają, że usunięcie lekarzy z pogotowia zdezorganizuje dzisiejszy, sprawnie działający system ratownictwa przedszpitalnego i zwiększy obciążenie kosztami i pracą szpitalnych oddziałów ratunkowych i izb przyjęć.
Anestezjolodzy pytają także, kto stwierdzi zgon w braku lekarza, który dziś, zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, jako jedyny ma prawo orzekania śmierci. Obawiają się, że bez ustawy o koronerach taką funkcję może przejąć ratownik:
– Widzimy takie niebezpieczeństwo. Zgodnie ze stanem prawnym w chwili obecnej nie ma takiej możliwości, ale za chwilę może się okazać, że będzie to możliwe – tłumaczy dr Jerzy Wyszumirski, przewodniczący ZZA.