Onkologia zbankrutuje mimo wprowadzenia sieci szpitali – ostrzegają szefowie centrów onkologii. I alarmują, że sytuacji nie pomoże nawet ryczałt.

– Po wprowadzeniu pakietu 20 kluczowych ośrodków w 2016 r. onkologicznych zanotowało straty na poziomie 0,5 mld zł – mówi dr hab. Adam Maciejczyk, prezes Ogólnopolskiego Zrzeszenia Publicznych Centrów i Instytutów Onkologicznych (OZPCiIO), szef Dolnośląskiego Centrum Onkologii (DCO). – Niektóre ośrodki już tracą płynność. Gdybym nie miał pieniędzy odłożonych na budowę szpitala, DCO też by ją straciło – dodaje. W 2015 r. – pierwszym funkcjonowania pakietu – straty przewyższały 300 mln zł.

Wszystkiemu winna jest niekorzystna wycena kolejnych etapów leczenia onkologicznego w pakiecie. Na wstępną i pogłębioną diagnostykę przewidziano tylko 1,5 tys. zł, podczas gdy konieczne np. w przypadku raka płuc badanie PET-CT to koszt 3,3 tys. zł. Szefowie OZPCiIO twierdzą, że nie bilansują się też zabiegi chirurgiczne, szczególnie w operacjach nowotworów piersi i układu pokarmowego, a tych jest najwięcej. Lepiej wycenione operacje, np. torakochirurgiczne, wykonywane przy nowotworach płuc, częściej przeprowadza się jednak poza centrami onkologii.

Nadal też brakuje osobnej wyceny badań patomorfologicznych. Mimo że koszt nowoczesnej diagnostyki histopatologicznej zaczyna się od kilkuset złotych, wchodzi ona w skład tzw. jednorodnych grup pacjentów (JGP), gdzie mieści się koszt operacji, użytych w niej materiałów, pracy chirurga i całego zespołu. Co gorsza, duże ośrodki onkologiczne, które – zdaniem OZPCiIO – powinny koordynować leczenie, często wykonują głównie procedury nierentowne. Te opłacalne przejmują mniejsze ośrodki, często nieprzygotowane do świadczeń tego rodzaju.

Zdaniem prof. Maciejczyka bez zmiany finansowania onkologii duże ośrodki mogą się nie zbilansować. – Nie pomoże im nawet ryczałt, czyli gwarancja finansowania ze środków publicznych w ramach wprowadzanej od października sieci szpitali – uważa.