Resort zdrowia chce, by lekarze z dyplomem zza wschodniej granicy, szczególnie Ukrainy, mogli szybciej leczyć polskich chorych. Dlatego na początku marca wystąpił do ministra nauki i szkolnictwa wyższego z wnioskiem o zmiany w rozdziale drugim rozporządzenia z 22 grudnia 2015 r. w sprawie nostryfikacji dyplomów ukończenia studiów za granicą.
Wrota do Unii
Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia o uprawnienia do praktykowania medycyny w Polsce stara się obecnie ok. 500 osób. To w większości Polacy, którzy ukończyli na Ukrainie studia medyczne i chcieliby szybciej zacząć praktykować w ojczyźnie.
Zdaniem ekspertów na wzajemne uznawanie kwalifikacji lekarskich Ukrainy może się nie zgodzić Unia Europejska. Oznaczałoby to bowiem, że kwalifikacje zostaną uznane we wszystkich krajach członkowskich.
Rzeczniczka MNiSW Katarzyna Zawada zaznacza, że prace są na bardzo wstępnym etapie. Ułatwienia miałyby być lekarstwem na chroniczny brak lekarzy. Zgodnie z wzorem opracowanym przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) dla krajów UE, w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 2,3 lekarza, podczas gdy średnia europejska wynosi 3,5. W dodatku, w obliczu pogłębiających się problemów w służbie zdrowia, coraz więcej polskich lekarzy deklaruje chęć wyjazdu za granicę. W zeszłym roku Naczelna Izba Lekarska (NIL) wydała 747 zaświadczeń o postawie etycznej potrzebnych lekarzom do pracy w innych krajach UE, a nie wiadomo ilu zdecydowało się na wyjazd do krajów spoza Unii. Lekarze z państw trzecich mogliby skutecznie uzupełnić tę lukę.
Samorząd lekarski, który od lat ostrzega o problemach kadrowych polskiej służby zdrowia, nie jest jednak zachwycony pomysłem resortów zdrowia i nauki. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Maciej Hamankiewicz uważa, że choć lekarzom z państw trzecich powinno się ułatwić możliwość praktykowania w Polsce, nie powinno się to dziać kosztem pacjentów. Jest za utrzymaniem egzaminu nostryfikacyjnego, ale wolałby, żeby przeprowadzany był przez izby lekarskie. Dziś – tłumaczy – organizowany jest przez osiem uczelni medycznych, z których każda opracowuje własne pytania egzaminacyjne.