Rezygnacja obu pań z członkostwa w klubie nie jest dużym zaskoczeniem, bo takie pogłoski pojawiały się w kuluarach od kilku miesięcy. Czarę goryczy przelała sytuacja z 16 grudnia, gdy wbrew oczekiwaniom kierownictwa klubu, posłanka Siarkowska i poseł Rafał Wójcikowski poszli głosować w Sali Kolumnowej razem z posłami PiS. Błeńskiej tego dnia w ogóle nie było w Sejmie. Z kolei 28 listopada ujawniliśmy na rp.pl w artykule: „Kukiz’15: Wulkan śpi, ale wybuchnie”, że jeden z posłów groził klubowej koleżance podczas wyjazdowego posiedzenia klubu. - Jeden z naszych posłów puścił wiązankę gróźb karalnych do naszej posłanki, która w dodatku ma na to świadków – informowało wówczas nasze źródło.
Po czasie okazało się, że tą posłanką była Błeńska, która wówczas nie chciała szerzej komentować incydentu. Natomiast na niewybredne komentarze na temat sfery prywatnej posłanki Siarkowskiej pozwalał sobie sam lider ruchu, który mówił, że uprawia ona seks przez prześcieradło – potwierdził to w rozmowie z „Newsweekiem” sam Kukiz.
Wygląda na to, że wraz z upływem kolejnych tygodni zaufanie do siebie obu stron słabło, kryzys się pogłębiał, co zwieńczyło odejście posłanek z klubu.
Choć posłanki udzielają dziennikarzom zdawkowych informacji, to z naszych ustaleń wynika, że razem z nimi klub miał opuścić też Wójcikowski. Jako szef frakcji tzw. wolnościowców, postanowił jednak odłożyć ogłoszenie decyzji w czasie, ze względu na trwający kryzys parlamentarny. Ta informacja zostanie podana w piątek podczas konferencji prasowej, która prawdopodobnie odbędzie się o godz. 12 (może dojść do przesunięcia pory).
W pismach do marszałka Sejmu, które posłanki złożyły dzisiaj (w czwartek 23 lutego) zadeklarowały, że pozostaną niezrzeszonymi parlamentarzystkami, ale nie powinno to potrwać długo. Choć część komentujących twierdzi, że wkrótce dołączą do klub PiS, to jest to nierealne.