Stankiewicz: Decydujące starcie o Trybunał

Być może PiS jest gotów do kompromisu w sprawie Trybunału. Na pewno chce wymusić wprowadzenie do TK swoich sędziów, a to zmieni układ sił w tej rozgrywce.

Aktualizacja: 30.05.2016 08:18 Publikacja: 29.05.2016 18:11

Stankiewicz: Decydujące starcie o Trybunał

Foto: AFP

Jeśli do wtorku rząd nie zagwarantuje Brukseli poważnych ustępstw, to ryzykuje zaostrzenie konfliktu z Komisją Europejską. Z tego punktu widzenia decydująca będzie zaplanowana na ten dzień rozmowa telefoniczna premier Beaty Szydło z wiceszefem KE Fransem Timmermansem, który pilotuje w Brukseli polskie sprawy.

Jeśli pani premier go nie przekona, komisarze przyjmą na środowym posiedzeniu opinię na temat sytuacji w Polsce. Ten dokument – którego projekt opisywała już „Rzeczpospolita" – ostro krytykuje PiS za działania wobec Trybunału i może spowodować zaostrzenie kursu Komisji wobec Polski.

Ostatnich kilka tygodni to wojna nerwów i przepychanki między rządem a komisarzami europejskimi. Obie strony nie są bez winy. Rząd długo zwodził Brukselę, pozorując szukanie kompromisu w sprawie Trybunału. Z kolei Komisja Europejska w finale delikatnych, poufnych negocjacji nagle postawiła publicznie ultimatum, dając zaledwie kilka dni na rozwiązanie tego zaognionego konfliktu.

W minionym tygodniu napięcie zelżało. Podczas wizyty Timmermansa w Polsce rząd przedstawił mu konkretną ofertę ustępstw. Według stanowiska negocjacyjnego opisanego przez bliski PiS portal wpolityce.pl rząd proponuje następujący scenariusz. Najpierw prezes TK Andrzej Rzepliński dopuszcza do orzekania trzech sędziów wybranych w kontrowersyjnych okolicznościach przez PiS tuż po przejęciu władzy. W zamian partia ta zobowiązuje się, że wprowadzi do TK trzech sędziów wybranych pod koniec rządów Platformy – będą zajmować „kolejne miejsca zwalniane przez sędziów kończących kadencję (grudzień 2016, maj 2017, lipiec 2019)". To doprowadziłoby do skompletowania 15-osobowego składu TK i uznawania jego orzeczeń przez władzę.

Cały tak zarysowany kompromis opiera się na jednym zasadniczym założeniu – to Rzepliński musiałby ustąpić jako pierwszy i powołać troje sędziów, których dotąd nie dopuszczał do orzekania. Jeśli nie ustąpi, stanie się chłopcem do bicia dla obozu władzy, który będzie go mógł obwiniać o zablokowanie kompromisu.

Zatem, mówiąc Brukseli o ustępstwach, PiS tak naprawdę ustępuje nieznacznie. Po pierwsze, nie wiadomo, jaką formę miałoby polityczne zobowiązanie do wprowadzania do TK sędziów z nadania Platformy i czy rzeczywiście zostałoby dotrzymane do 2019 r. Wszak zaufania między rządem a opozycją nie ma za grosz, a zatem każdy spór polityczny będzie dobrym pretekstem do grania przez PiS tą kwestią.

Po drugie, we wspomnianym wyżej stanowisku negocjacyjnym rząd zastrzegł dodatkowe warunki: „odrębną regulację problematyki dotyczącej: składów orzekających, przyjmowania orzeczeń, wyłaniania prezesa i wiceprezesa Trybunału, kolejności kierowania spraw na rozprawę i terminów oczekiwania na rozprawę". Powoływanie składów i kolejności rozstrzygania spraw to kwestie kluczowe z punktu widzenia PiS – partia chce mieć gwarancję, że jej ustawy nie będą szybko uchylane przez nieżyczliwych jej sędziów TK.

Ważne jest także to, aby nowego prezesa Trybunału prezydent wybrał z grona trzech sędziów wybranych w wewnętrznym głosowaniu TK. To dałoby partii gwarancję, że pod koniec roku jej człowiek zastąpi prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.

Lider PiS Jarosław Kaczyński wysyła do elektoratu ubrane w twardą retorykę zwiastuny porozumienia. „Musimy doprowadzić do odblokowania TK, który – żeby było jasne – sam się zablokował" – stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Polskiej".

Jednocześnie zespół ekspertów prawnych działający przy marszałku Sejmu Marku Kuchcińskim zapowiedział, że pod koniec przyszłego tygodnia przedstawi propozycje zmian ustawowych, które mają uwzględniać zastrzeżenia Komisji Weneckiej do ustawy PiS regulującej prace Trybunału Konstytucyjnego. To kluczowa kwestia w tym sporze – TK wspierany przez opozycję nigdy nie uznał tej ustawy za obowiązującą, a ostatecznie stwierdził, że jest niezgodna z konstytucją. Zdaniem PiS takie postępowanie Trybunału stanowi naruszenie prawa, dlatego rząd nie wydrukował orzeczenia w tej sprawie.

W stanowisku negocjacyjnym napisano, że PiS gotów byłby to orzeczenie wydrukować. Tyle że w praktyce nie miałoby to żadnego znaczenia. Fundamentem kompromisu ma być bowiem kolejna nowa ustawa o TK. A zatem wydrukowanie orzeczenia dotyczącego poprzedniej ustawy miałoby wartość historyczną. Pozostałe nieopublikowane orzeczenia zostałyby „wprowadzone do obrotu prawnego poprzez publikację w odpowiednim dzienniku urzędowym".

Ten tydzień przyniesie odpowiedź na pytanie, czy nagły kurs na kompromis to tylko kolejna zagrywka prezesa PiS czy też realna wola odblokowania Trybunału, a przez to odesłania unijnych kontrolerów do domu.

Jeśli do wtorku rząd nie zagwarantuje Brukseli poważnych ustępstw, to ryzykuje zaostrzenie konfliktu z Komisją Europejską. Z tego punktu widzenia decydująca będzie zaplanowana na ten dzień rozmowa telefoniczna premier Beaty Szydło z wiceszefem KE Fransem Timmermansem, który pilotuje w Brukseli polskie sprawy.

Jeśli pani premier go nie przekona, komisarze przyjmą na środowym posiedzeniu opinię na temat sytuacji w Polsce. Ten dokument – którego projekt opisywała już „Rzeczpospolita" – ostro krytykuje PiS za działania wobec Trybunału i może spowodować zaostrzenie kursu Komisji wobec Polski.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations