Rzeczpospolita: Będzie pan wciąż zajmował się reprywatyzacją po przegranej w sądzie z Wojciechem Bartelskim, b. burmistrzem stołecznego Śródmieścia?
Jan Śpiewak: Oczywiście. Byłem pozywany 15 razy przez polityków Platformy Obywatelskiej, deweloperów i adwokatów zamieszanych w aferę reprywatyzacyjną. Dzisiaj PO chce zamykać usta ludziom, którzy ujawnili aferę. Wierzę jednak, że światło dzienne to najlepszy dezynfektant. Dalej będę wyciągał brudy warszawskiej PO. Tym bardziej że prokuratura specjalnie się do tego nie kwapi.
Zostało siedem miesięcy do wyborów samorządowych. Co dalej z kampanią w stolicy?
Myślę, że czeka nas spore przyspieszenie. Trwa oczekiwanie na ruch PiS. To już ciągnie się bardzo długo. PiS nie wskazuje swojego kandydata, co jest trochę dziwne. Inni gracze też przyłączą się do kampanii. To kwestia miesiąca.
Dlaczego uważa pan postawę PiS za dziwną?