Prokuratura przyspiesza śledztwo w sprawie śmierci klaczy Prerii i Amry należących do Shirley Watts, brytyjskiej celebrytki i miłośniczki koni.
Po wtorkowej publikacji „Rzeczpospolitej", w której napisaliśmy, że w sianie i owsie, które podawano Prerii, wykryto antybiotyki, w Zakładzie Badań Pasz Instytutu Weterynarii w Puławach pojawił się prokurator prowadzący śledztwo. Przesłuchiwał biegłych, którzy badali próbki paszy i stwierdzili w niej obecność antybiotyków (kokcydiostatyków) stosowanych na fermach drobiu. Nie wolno ich podawać koniom, bo są dla nich trujące. Biegli z Puław mają ocenić ich wpływ na chorobę koni (skręt jelit, nieżyt okrężnicy).
Badają siano i owies
– To dziwna i niespotykana sprawa, tym bardziej że w owsie znaleziono aż trzy kokcydiostatyki. Nie potrafię tego w żaden sposób wytłumaczyć. Leczenie koni tym środkiem jest wykluczone, to nie jest środek dla tego gatunku – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Marcin Świtała, farmakolog i toksykolog z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, który analizował wyniki badań owsa.
Jak podkreśla, ewentualne zatrucie kokcydiostatykami wykaże dopiero badanie histopatologiczne. – Na przykład w mięśniu sercowym pozostaną widoczne białe smugi – tłumaczy prof. Świtała.
Na wynik badań histopatologicznych próbek pobranych od padłych koni czeka w tej chwili prokuratura. Podobnie jak na wyniki badań paszy Amry, która padła w minioną sobotę.