W czwartek napisaliśmy, że ogród zoologiczny w Dvůr Králové zdecydował się piłą łańcuchową pozbawić rogów kilkanaście swoich nosorożców, by chronić ich życie przed kłusownikami, którzy dla cennych rogów (250 tys. zł za kilogram) posuwają się do atakowania w europejskich ogrodach zoologicznych.
Czy polskie zoo pójdą śladem czeskiego?
- Na razie nie planujemy tego typu działań. W Dvůr Králové jest ogród typu safari, gdzie zwierzęta przebywają na dużym terenie przez większość okresu letniego także w nocy. Nasz Pawilon Nosorożców usytuowany jest w centrum ZOO, całość terenu jest chroniona, a zwierzęta są na noc zamykane w budynku – podkreśla Alina Kloska ze śląskiego zoo.
Także we Wrocławiu nie myślą o takiej operacji. - Hodujemy tylko nosorożce indyjskie, które w odróżnieniu od afrykańskich mają pojedynczy i krótki róg (kilkanaście centymetrów długości – przyp. red.), dodatkowo ścierany przez nie na skałach i elementach ogrodzenia. Poza tym ich pawilon podłączony jest do systemu ochrony i monitorowany 24 godziny na dobę – tłumaczy Mirosław Piasecki, dyrektor ds. hodowlanych z wrocławskiego zoo.
Podobnego argumentu używa dr Andrzej G. Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo. - Nasze nosorożce praktycznie rogów nie mają, bo je sobie obcierały i pozrzucały. Trzymamy je w magazynie – ujawnia dyrektor Kruszewicz.