Prokuratura zajmie się sprawą lekarki, która przyjmowała w szpitalu pacjentów, mimo że skierowano ją na kwarantannę. W mediach pojawiały się sprzeczne informacje na ten temat. Biuro prasowe wojewody śląskiego informowało, że kobieta wróciła niedawno z Hiszpanii, ”zastosowała się wzorowo do wytycznych” i trafiła pod nadzór sanitarny otrzymując zalecenie pozostania w kwarantannie domowej. Później sprzeczną informację podał szpital w Knurowie. "Pani doktor została prawdopodobnie zakażona przez jednego z pacjentów w trakcie pełnienia dyżuru w ramach Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej. Przypuszczalnie pacjent ten mógł być pierwszym pacjentem z koronawirusem na terenie szpitala" - podano w oświadczeniu szpitala. 

Z dzisiejszego komunikatu policji wynika jednak, że lekarka była objęta obowiązkową kwarantanną domową oraz, że złamała zasady, idąc do pracy. Jak informuje Onet, kobieta na weekendowy dyżur przyszła kilka godzin po powrocie z Hiszpanii. - W niedzielę, 15 marca, nasi stróże prawa nie zastali osoby tam, gdzie powinna być. Ustalili, że wykonująca zawód lekarza kobieta znajduje się w gabinecie lekarskim na terenie knurowskiego szpitala, gdzie przyjmuje pacjentów. Policjanci pouczyli kobietę, że łamie prawo i polecili natychmiastowe przerwanie pracy oraz powrót do domu celem kontynuowania kwarantanny. Rozmówczyni zastosowała się do polecenia - powiedział Marek Słomski, rzecznik policji w Gliwicach. Jak podkreślił, powiadomienie o objęciu kwarantanną jest wiążące prawnie. 

O sprawie poinformowany został inspektorat sanitarny i dyrekcja szpitala. Nie było jednak wówczas wiadomo, że kobieta jest zakażona. Służby sanitarne starają się dotrzeć do osób, które miały kontakt z lekarką.

Policja prowadzi czynności związane ze złamaniem przepisów kodeksu wykroczeń. Materiały w sprawie popełnienia przestępstwa zbiera także wydział kryminalny gliwickiej komendy. Akta z dowodami zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej Gliwice – Zachód.

W województwie śląskim potwierdzono  dotąd 26 przypadków zakażeń koronawirusem.