To sedno piątkowej uchwały Sądu Najwyższego, która istotnie ogranicza zakres stosowania tego narzędzia egzekucji przez banki.
Wprawdzie od 27 listopada 2015 r. banki nie mogą już wystawiać bankowych tytułów egzekucyjnych (BTE), ale wcześniej wystawiały ich rocznie kilkaset tysięcy i nie utraciły one mocy, więc mogą ich być, zwłaszcza w rękach firm windykacyjnych, wciąż nawet miliony.
Przypomnijmy, że mają one taką samą moc jak wyrok, a do egzekucji wystarczy prosta sądowa czynność – nadanie klauzuli wykonalności, która na dodatek przerywa bieg przedawnienia (przy roszczeniach o spłatę kredytu jest ono krótkie – trzy lata od dnia wymagalności).
Kredyt Bogusławy C., której bank wypowiedział umowę z powodu dwumiesięcznej zaległości w spłacie, stał się wymagalny od 6 lipca 2011 r. 4 czerwca 2014 r. bank sprzedał (scedował) go Funduszowi Inwestycyjnemu, a swój wniosek o egzekucję wycofał. W tej sytuacji Fundusz pozwał Bogusławę C. o zapłatę niespłaconego długu, ale Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże stwierdził, że minęły trzy lata i roszczenie się przedawniło. Wprawdzie wystawiona jeszcze na rzecz banku klauzula wykonalności na BTE przerwała bieg przedawnienia i trzyletni okres biegł na nowo, ale tylko na rzecz banku, a nie nabywcy roszczenia – stwierdził Sąd Rejonowy.
Rozpatrując apelację funduszu, Sad Okręgowy w Szczecinie powziął co do tego wątpliwości, i zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym o ich rozstrzygnięcia.