Afganistan: Wojna trzeciego prezydenta USA

Wbrew swym wyborczym obietnicom Donald Trump nie wycofa wojsk z Afganistanu.

Aktualizacja: 23.08.2017 07:08 Publikacja: 22.08.2017 19:25

W ciągu 16-letniej wojny zginęło 2 tysiące amerykańskich żołnierzy i 1200 pracowników cywilnych (zdj

W ciągu 16-letniej wojny zginęło 2 tysiące amerykańskich żołnierzy i 1200 pracowników cywilnych (zdjęcie z 2011 r. z okolic Kandaharu)

Foto: AFP

– Od tej chwili zwycięstwo ma jasną definicję: atakowanie naszych wrogów, starcie z powierzchni ziemi Państwa Islamskiego, złamanie Al-Kaidy, zapobieżenie przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów – powiedział w bazie wojskowej Fort Myers w Wirginii w swoim pierwszym wystąpieniu w charakterze głównodowodzącego armią amerykańską.

W ten sposób Trump zapowiedział przedłużenie wojny prowadzonej przez dwóch poprzedników i trwającej już 16 lat. Jest to najdłuższy konflikt zbrojny, jaki kiedykolwiek prowadziły USA. A wraz z nimi i NATO, które w 2001 roku (po ataku terrorystów na Stany Zjednoczone) po raz pierwszy w swej historii zastosowało art. 5 traktatu waszyngtońskiego o kolektywnej obronie.

Walka i negocjacje

Prezydent porzucił swoje wyborcze obietnice jak najszybszego wycofania się z Afganistanu. – Lubię podążać za swoim instynktem, ale teraz on się wycofał – tłumaczył w Wirginii, dlaczego chce, by amerykańscy żołnierze pozostali w Afganistanie. „Nasi żołnierze są zabijani przez Afgańczyków, których wyszkoliliśmy. Marnujemy tam miliardy dolarów. Nonsens! Odbudować USA!" – amerykańscy komentatorzy natychmiast przypomnieli prezydentowi jego własne tweety sprzed kilku lat. Ale to nie zmieniło jego decyzji.

W zeszłym tygodniu talibowie opublikowali (kolejny już) list otwarty do amerykańskiego prezydenta. Wzywali go, by „położył kres wojnie odziedziczonej po poprzednikach". Przede wszystkim powinien wycofać wojska z Afganistanu, a już w żadnym wypadku nie powinien przekazywać amerykańskiej armii „zarządzania afgańską strategią". Najważniejsze jednak było żądanie ogłoszenia daty ostatecznego wycofania się Amerykanów z Afganistanu.

Trump zrobił dokładnie odwrotnie. – Mówiłem wiele razy, że efekty odwrotne do zamierzonych przynosi ogłaszanie, kiedy mamy zamiar rozpocząć czy zakończyć operacje wojskowe – stwierdził w Fort Myers, ale jednocześnie nie odrzucił możliwości rokowań z talibami.

Na razie jednak obiecał wzmocnienie amerykańskich sił. Nie powiedział jednak o ile. Obecnie stacjonuje tam 8,4 tys. żołnierzy. Według telewizji Fox News Waszyngton zwiększy swe oddziały o 50 proc. Największą liczebność amerykańskie oddziały w Afganistanie osiągnęły jednak w pierwszym roku prezydentury Baracka Obamy, który też obiecywał zakończyć tę wojnę. Od stycznia do grudnia 2009 roku liczba żołnierzy wzrosła z 68 tys. do 100 tys.

Nie eksportować demokracji

Wojskowi związani z poprzednią administracją prezydencką natychmiast stwierdzili, że obecne zwiększenie oddziałów jest zbyt małe, by doprowadzić do zwycięstwa. – Zawracanie głowy. Kilka tysięcy dodatkowych żołnierzy niczego nie zmieni. Powinniśmy mieć większą strategię, a nie tylko wojskową – skomentował to admirał w stanie spoczynku John Kirby.

Ale Trump kategorycznie odrzucił możliwość budowania „wielkich strategii" wokół Afganistanu. – Życzymy im [Afgańczykom] sukcesu, ale amerykańska potęga wojskowa nie będzie więcej używana do budowania demokracji w odległych krajach czy prób przebudowania innych państw według naszego wzoru. To się skończyło – kategorycznie stwierdził Trump. Jednocześnie wezwał sojuszników z NATO do zwiększenia swoich kontyngentów wojskowych w Afganistanie.

Swoim zwyczajem Trump zamierza część kosztów konfliktu przerzucić na innych, ale chodzi głównie o Pakistan. – Ma on wiele do wygrania ze współdziałania z nami w Afganistanie. Ale Pakistan będzie miał też wiele do stracenia, jeśli będzie kontynuował ukrywanie kryminalistów i bandytów – pogroził.

Jako pierwszy amerykański przywódca zwrócił się też do Indii z propozycją współdziałania w Afganistanie, przede wszystkim domagając się indyjskiego wkładu w odbudowę kraju.

Nie powiedział natomiast ani słowa o Chinach, które jeszcze za prezydentury Baracka Obamy proponowały NATO współdziałanie w Afganistanie. Wizja milionowej chińskiej armii wkraczającej do tego kraju wywołała popłoch w kwaterze sojuszu w Brukseli – propozycję odrzucono. Słowem też Trump nie wspomniał o Rosji, najbardziej zainteresowanej rozwiązaniem konfliktu.

Dotychczasowe zmniejszanie amerykańskiego zaangażowania spowodowało, że Moskwa, chcąc ochronić się przed ekspansją radykałów, zaczęła szukać sojuszników na miejscu. Od początku obecnego roku pojawiają się informacje – którym Kreml energicznie zaprzecza – że talibowie otrzymują rosyjską broń, by walczyć z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego.

– Od tej chwili zwycięstwo ma jasną definicję: atakowanie naszych wrogów, starcie z powierzchni ziemi Państwa Islamskiego, złamanie Al-Kaidy, zapobieżenie przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów – powiedział w bazie wojskowej Fort Myers w Wirginii w swoim pierwszym wystąpieniu w charakterze głównodowodzącego armią amerykańską.

W ten sposób Trump zapowiedział przedłużenie wojny prowadzonej przez dwóch poprzedników i trwającej już 16 lat. Jest to najdłuższy konflikt zbrojny, jaki kiedykolwiek prowadziły USA. A wraz z nimi i NATO, które w 2001 roku (po ataku terrorystów na Stany Zjednoczone) po raz pierwszy w swej historii zastosowało art. 5 traktatu waszyngtońskiego o kolektywnej obronie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Nocny nalot na Zachodnim Brzegu. Wojsko izraelskie zabiło trzech Palestyńczyków
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski mówi o nowym etapie wojny z Rosją
Konflikty zbrojne
Ukraina nie otrzyma szybko zachodniej broni. Kiedy sprzęt i amunicja trafią na front?
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Do końca wojny Ukraińcy nie osiągną przewagi nad armią rosyjską
Konflikty zbrojne
Sztuczna inteligencja kieruje myśliwcami. „Nie powinna decydować o życiu ludzi”
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił