Czy na Bałkanach wybuchnie kolejna wojna?

Lider bośniackich Serbów wzywa do utworzenia Wielkiej Serbii przez oderwanie kawałków sąsiednich państw.

Aktualizacja: 19.01.2017 22:24 Publikacja: 18.01.2017 18:19

Serbscy prezydenci: Milorad Dodik i Tomislav Nikolić

Serbscy prezydenci: Milorad Dodik i Tomislav Nikolić

Foto: AFP

Nowy twór miałby składać się z Serbii, Republiki Serbskiej (będącej obecnie częścią Bośni), północnej części Kosowa (zamieszkanej głównie przez Serbów) oraz Czarnogóry.

Takie idee głosi obecnie prezydent Republiki Serbskiej Milorad Dodik. W odpowiedzi USA nałożyły na niego sankcje, zakazując m.in. przyjazdu na inaugurację nowego prezydenta. Stany Zjednoczone są jednym z gwarantów tzw. układów z Dayton z 1995 roku, które zakończyły krwawą wojnę domową w Bośni. Na ich podstawie powstała bośniacka federacja, którą próbuje zniszczyć Dodik.

– Bośnia jako państwo nie ma perspektyw, a jego części (serbska i chorwacko-muzułmańska – red.) powinny się rozejść – powiedział w jednym z wywiadów dla belgradzkiej prasy. Jednocześnie Serbia powinna zjednoczyć wszystkie tereny, na których żyją Serbowie, m.in. odrywając terytorium od sąsiedniego Kosowa i anektując Czarnogórę „po przywróceniu serbskiego statusu". Nie jest jasne, co Dodik rozumie przez to ostatnie, ale Czarnogóra chce wstąpić do NATO głównie po to, by zabezpieczyć się przed serbską irredentą.

„Tak otwarcie ideę stworzenia Wielkiej Serbii sformułował po raz pierwszy" – napisał o Dodiku zaskoczony moskiewski „Kommiersant". Ale w Moskwie nie wszyscy byli zdumieni. – Wielka Serbia już teraz powinna z hasła zamieniać się w projekt, ideologię, teorię (...). Serbska imperialna wiosna to sprawa nie tylko naszych serbskich braci, ale i nas Rosjan – powiedział w telewizji Carygrad jej twórca i jednocześnie ideolog rosyjskiej wiosny (która doprowadziła do wojny na Ukrainie) Aleksander Dugin. Większość operatorów telewizji kablowej w Serbii i Bośni oferuje dostęp do jego telewizji.

Oświadczeniom Dodika i amerykańskim sankcjom na niego towarzyszyły działania lidera bośniackich Serbów. Z wielką pompą świętowano 9 stycznia Dzień Serbskiej Republiki. Sprzeciwiali się temu zarówno obywatele Bośni innych narodowości, jak i społeczność międzynarodowa. Święto ustanowiono w rocznicę ogłoszenia serbskiej niepodległości w 1992 roku, jeszcze w Jugosławii. Po jej proklamacji wybuchła krwawa wojna domowa.

Na uroczystości do stolicy bośniackich Serbów Banja Luki przyjechał m.in. powszechnie szanowany w Belgradzie patriarcha serbskiej Cerkwi prawosławnej Ireneusz oraz prezydent Serbii Tomislav Nikolić. Za to światowej sławy reżyser Emir Kusturica – który również był na uroczystościach – nazwał przywódców muzułmańskiej społeczności Bośni „sługami Lucyfera i zachodnich faszystów, odwiecznymi wrogami Serbów i chrześcijan, kelnerami Arabii Saudyjskiej, która finansuje tzw. Państwo Islamskie".

Świętu towarzyszył jeszcze jeden skandal. W uroczystościach wziął udział jeden z trzech pułków bośniackiej armii (złożony z Serbów), mimo że władze federacji sprzeciwiały się obchodom. Krytykowany Dodik zapowiedział podział armii federacji – jednej z niewielu realnie działających instytucji państwa. – W Bośni istnieją nawet dwie różne koleje: u Serbów Zeljeznice Republike Srpske, w pozostałej części – Zeljeznice Federacijne BiH – zauważył jeden z korespondentów.

Już po święcie – również pod patronatem prezydenta Serbii Tomislava Nikolicia – z Serbii do Kosowa próbował wjechać pociąg wymalowany hasłem w 21 językach „Kosowo to Serbia". Kosowska policja zablokowała mu drogę na granicy a prezydent Hashim Thaci powiedział wprost, że był to początek próby oderwania północnych regionów republiki – tych samych, o których mówił wcześniej Dodik.

Eksperci z Belgradu uspokajają, że prezydent Nikolić tylko wykonuje gesty pod adresem nacjonalistycznie nastawionej części opinii publicznej. W kwietniu w Serbii odbędą się wybory prezydenckie, a jedynym poważnym konkurentem prezydenta jest lider nacjonalistów Vojislav Szeszelj.

– Dodik z kolei chce osiągnąć kilka celów: odwrócić uwagę społeczeństwa od ważnych problemów (w Republice Serbskiej znacznie pogorszył się poziom życia, a wobec prezydenta prowadzone są śledztwa w sprawach korupcyjnych – red.) i jednocześnie udowodnić, że rozpad Bośni to tylko kwestia czasu – sądzi belgradzki analityk Srdzhan Puhal.

– Na Bałkanach rozpowszechniony jest pogląd, że Dodik jest człowiekiem Putina. (...) Ta przyjaźń budzi strach. (...) W każdym razie Rosja próbuje wzmacniać swoje wpływy na świecie – szczególnie gdy widzi słabość i niezdecydowanie Zachodu – i dlatego wszelkie scenariusze są prawdopodobne – powiedział Radiu Swoboda prof. Husnija Kamberović z Sarajewa.

Nowy twór miałby składać się z Serbii, Republiki Serbskiej (będącej obecnie częścią Bośni), północnej części Kosowa (zamieszkanej głównie przez Serbów) oraz Czarnogóry.

Takie idee głosi obecnie prezydent Republiki Serbskiej Milorad Dodik. W odpowiedzi USA nałożyły na niego sankcje, zakazując m.in. przyjazdu na inaugurację nowego prezydenta. Stany Zjednoczone są jednym z gwarantów tzw. układów z Dayton z 1995 roku, które zakończyły krwawą wojnę domową w Bośni. Na ich podstawie powstała bośniacka federacja, którą próbuje zniszczyć Dodik.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 798
Konflikty zbrojne
Marder i Leopard na „wystawie” w Moskwie. Kreml chwali się zdobyczami
Konflikty zbrojne
Podpalono letni dom szefa Rheinmetallu. Zemsta za broń dla Ukrainy?
Konflikty zbrojne
Walka z wiatrakami. Jak na Ukrainie ścigają ukrywających się przed poborem?
Konflikty zbrojne
Sąsiad Rosji tworzy nowe jednostki wojskowe. Pierwsza powstanie już w czerwcu
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO