Przywódca Tatarów: Niech okupanci odejdą

Na Krymie zostały ustanowione porządki podobne do tych, które obowiązywały w łagrach sowieckich – mówi „Rzeczpospolitej” Mustafa Dżemilew, legendarny przywódca Tatarów krymskich oraz deputowany Rady Najwyższej.

Aktualizacja: 03.12.2015 17:16 Publikacja: 02.12.2015 20:06

Mustafa Dżemilew (Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Poland license/Katarzyna Czerwińska)

Mustafa Dżemilew (Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Poland license/Katarzyna Czerwińska)

Foto: Wikimedia Commons

Rz: Gdy 22 listopada w obwodzie chersońskim zostały wysadzone linie wysokiego napięcia, ponad 2,5 mln mieszkańców Krymu pozostało bez prądu. Mimo że Kijów jest gotów wznowić dostawy energii, Tatarzy krymscy wciąż na to się nie godzą. Dlaczego?

Mustafa Dżemilew: Dlatego że domagamy się od rosyjskich władz uwolnienia dziewięciu więźniów politycznych: siedmiu Tatarów krymskich oraz dwóch Ukraińców. Część z tych ludzi oskarżono o to, że 26 lutego 2014 roku uczestniczyli w tak zwanej nielegalnej manifestacji. Było to jeszcze przed rosyjską aneksją Krymu i przed tak zwanym referendum. Rosyjskie okupacyjne władze oskarżają ich o to, co robili na terenie Ukrainy. Czy to oznacza, że ukraińscy obywatele mieli prosić o pozwolenie Moskwę, by przeprowadzić manifestacje na swojej ziemi? To są absurdalne zarzuty. Z kolei trzem osobom zarzuca się udział w religijnych organizacjach zakazanych w Rosji, lecz na Ukrainie organizacje te działały legalnie. Ukraińców zaś oskarża się o przygotowanie dywersji przeciwko okupantom na terenie Krymu.

Od kilku miesięcy Tatarzy krymscy wspólnie z ukraińskimi aktywistami prowadzą blokadę transportową Krymu. Jak pan ocenia skuteczność tych działań?

Ważne jest to, że ukraińskie społeczeństwo jeszcze bardziej się zjednoczyło. Badania socjologiczne wskazują na to, że około 80 proc. Ukraińców popiera blokadę Krymu. Po aneksji półwyspu ukraińska Rada nazwała Krym „wolną strefą handlową". W strefie tej zostały ustanowione porządki podobne do tych, które obowiązywały w łagrach sowieckich. Jak można było bandycki reżim nazwać „wolną strefą"...

Dlaczego władze w Kijowie nie zauważały tego problemu, dopóki społeczeństwo nie wzięło sprawy w swoje ręce?

Ukraińskie władze twierdziły, że na Krymie znajdują się ich obywatele i że nie można ich pozostawić bez dostaw żywności. To jest kolejny absurd, ponieważ nikt tak naprawdę nie myślał o obywatelach. Opłacało się to niektórym naszym oligarchom, którzy postanowili w ten sposób się wzbogacić. Mają oni swoich ludzi wśród rządzących, którzy przymykali na to oczy. Gdy zablokowaliśmy wszystkie drogi na Krym, okazało się, że większość tej produkcji tylko tranzytowo przejeżdżała przez półwysep, by później wylądować w Rosji. Przemyt kwitł przez półtora roku. Do tego wożono tam z Ukrainy materiały budowlane, dzięki którym Rosjanie wzmacniali swoje systemy rakietowe i bazy wojskowe. Zaopatrywaliśmy ludzi, którzy przeciwko nam walczyli. Położyliśmy temu kres.

Jakie mieszkańcy Krymu reagują na blokadę?

Ponad 90 proc. Tatarów krymskich twierdzi, że są gotowi znieść wszystko, by zakończyła się okupacja. Opinie wśród rosyjskojęzycznych mieszkańców półwyspu też są podzielone. Wielu z nich zadaje pytanie: „czy anektując Krym Putin nie wiedział, że jesteśmy uzależnieni od ukraińskiej energii, wody oraz żywności?". Chociaż są również tacy, dla których najważniejsze jest bycie częścią Rosji niż własny dobrobyt.

Jak długo zamierzacie państwo prowadzić tę blokadę?

Okupacyjne władze Krymu powinny uwolnić więźniów politycznych oraz stworzyć komisję, która zbada sprawy dotyczące porwania i zniknięcia ludzi. Winni tych zbrodni powinni zostać ukarani. Moskwa powinna wpuścić na półwysep międzynarodowe organizacje, które zajmują się obroną praw człowieka oraz zwrócić mieszkańcom Krymu demokratyczne prawa, które gwarantowało tam wcześniej państwo ukraińskie. Najważniejszym celem jest to, by okupanci opuścili naszą ziemię.

Prokurator generalna anektowanego Krymu Natalia Pokłonskaja grozi blokującym półwysep aktywistom dożywotnim więzieniem oraz konfiskatą majątku.

Nie mamy wątpliwości, że stać ich na to. Tam nie działa żadne prawo, a okupacyjne władze mają nieograniczone uprawnienia. Dla nich liczy się tylko lojalność. Już dziewięć osób wsadzili za to, że ich poglądy nie były poprawne. Sytuacja tam tylko się pogarsza, a od kilku dni rosyjskie służby prowadzą rewizje w domach aktywistów krymskotatarskiej społeczności.

Rz: Gdy 22 listopada w obwodzie chersońskim zostały wysadzone linie wysokiego napięcia, ponad 2,5 mln mieszkańców Krymu pozostało bez prądu. Mimo że Kijów jest gotów wznowić dostawy energii, Tatarzy krymscy wciąż na to się nie godzą. Dlaczego?

Mustafa Dżemilew: Dlatego że domagamy się od rosyjskich władz uwolnienia dziewięciu więźniów politycznych: siedmiu Tatarów krymskich oraz dwóch Ukraińców. Część z tych ludzi oskarżono o to, że 26 lutego 2014 roku uczestniczyli w tak zwanej nielegalnej manifestacji. Było to jeszcze przed rosyjską aneksją Krymu i przed tak zwanym referendum. Rosyjskie okupacyjne władze oskarżają ich o to, co robili na terenie Ukrainy. Czy to oznacza, że ukraińscy obywatele mieli prosić o pozwolenie Moskwę, by przeprowadzić manifestacje na swojej ziemi? To są absurdalne zarzuty. Z kolei trzem osobom zarzuca się udział w religijnych organizacjach zakazanych w Rosji, lecz na Ukrainie organizacje te działały legalnie. Ukraińców zaś oskarża się o przygotowanie dywersji przeciwko okupantom na terenie Krymu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej