– W ten sposób czeski przywódca zachęca Putina do kolejnej agresji i aneksji terytorium innych krajów. Handlowanie Krymem nie jest pomysłem Zemana, tylko wymyśloną w Moskwie strategią, którą Kreml próbuje przepchnąć poprzez swoich sojuszników na Zachodzie – mówi „Rzeczpospolitej" Oksana Syroid, wiceprzewodnicząca ukraińskiej Rady Najwyższej.
Rosyjskich polityków propozycja Zemana jednak również niezbyt zachwyciła. Moskwa po raz kolejny powtórzyła, że Krym jest częścią Rosji i kwestia ta „nie podlega dyskusji".
– Rozumiemy, że tym samym pan Zeman chciał zrobić przysługę Rosji, ale to jest nie na miejscu. Po co mielibyśmy płacić Ukrainie za Krym, jeżeli wszystko odbyło się legalnie. Gdybyśmy się zgodzili na jakąkolwiek kompensatę, oznaczałoby to przyznanie się do winy – mówi „Rzeczpospolitej" rosyjski politolog Aleksiej Muchin, szef prokremlowskiego Centrum Informacji Politycznych.
– Relacje z Ukrainą zostałyby uregulowane drogą dyplomatyczną, gdyby tam rządzili inni politycy, którzy nie są wrogo nastawieni wobec Rosji. Tak jednak nie jest, ale nawet obecne władze w Kijowie nie składają pozwów do sądów międzynarodowych w sprawie Krymu – dodaje.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości mógłby zająć się kwestią aneksji Krymu, ale tylko wtedy, gdyby Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła odpowiednią rezolucję. Jednak Rosja jest członkiem Rady i ma tam prawo weta.
– Po trzech latach od aneksji nadal nie ma żadnego międzynarodowego dokumentu, który stwierdzałby okupację Krymu – mówi Syroid. – Świat powinien wreszcie uświadomić sobie, że gwałcenie prawa międzynarodowego nie jest tylko problemem Ukrainy – dodaje.