We wtorek prezydent Petro Poroszenko podpisał ustawę „o reintegracji Donbasu”, którą wcześniej przegłosowała Rada Najwyższa. Ukraiński ustawodawca oskarża w niej Rosję o agresję oraz okupację części terytorium kraju. Oprócz tego ustawa m.in. zezwala prezydentowi Ukrainy na użycie sił zbrojnych w Donbasie bez konieczności wprowadzania stanu wojennego, jak wymagało dotychczasowe prawo.
To właśnie dlatego działania Kijowa w Donbasie dotychczas były określane jako „operacja antyterrorystyczna” (ATO). Teraz obecność tam ukraińskich sił zbrojnych jest uzasadniona „koniecznością powstrzymywania zbrojnej agresji Rosji w obwodach donieckim i ługańskim”.
Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej podały w środę, że „ukraińskie siły zbrojne przygotowują się do ofensywy”. Zastępca dowódcy prorosyjskich separatystów Eduard Basurin oświadczył, że ukraińska armia w pierwszej kolejności uderzy w kierunku Doniecka i że Kijów wysłał już na linię frontu „specjalistów od podwyższenia ducha bojowego żołnierzy”. Kilka dni temu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow mówił, że porozumienia mińskie zostaną przekreślone, jeżeli Poroszenko podpisze ustawę.
– Ukraińska armia nie jest już tą zaniedbaną armią z zubożałym sprzętem, jaką była w 2014 roku. Kijów przygotowuje się do scenariusza siłowego. W pierwszej kolejności będzie próbował odciąć republiki doniecką i ługańską od granicy z Rosją. Celem jest okrążenie Donbasu – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Aleksiej Podbieriozkin, dyrektor rosyjskiego Centrum Badań Wojskowo-Politycznych, działającego przy prestiżowym Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). – Siły Kijowa mają sporą przewagę nad tym, czym obecnie dysponują Donieck i Ługańsk. Ale Donbas na pewno zostanie wsparty przez licznych ochotników z Rosji. Pojechać będzie mógł każdy chętny – dodaje.
W opowieści o „rosyjskich ochotnikach” władze w Kijowie nie wierzą i twierdzą, że obecnie stacjonuje tam co najmniej 3 tys. żołnierzy rosyjskiej armii. – Ukraina nie przygotowuje się do ofensywy, ponieważ dobrze wie, że dojdzie do otwartego starcia z rosyjską armią i będą ogromne straty – mówi „Rzeczpospolitej” kpt. Ołeksij Arestowycz, znany ukraiński analityk wojskowy.