- Częściej przeciwko pomysłowi powstawania takiej komisji są osoby o wykształceniu wyższym (37 proc.), o dochodzie netto od 1001 do 2000 zł (39 proc.) oraz badani z najmniejszych miast (46 proc.). Wraz ze wzrostem wieku rośnie odsetek ankietowanych, którzy nie zgadzają się z ideą powstania tej komisji – z 25 proc. w najmłodszej grupie do 39 proc. w grupie najstarszej - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.
Według prof. Wawrzyńca Konarskiego, politologa z Akademii Finansów i Biznesu Vistula, tak równomierny rozkład preferencji jest niekorzystny dla obozu rządzącego, zwłaszcza jeśli przypomnieć negatywną opinię izraelskiego negocjatora o „polskim rządzie wycofującym się z podkulonym ogonem”. - Łącznie blisko 70 proc. respondentów przeciwnych lub nie mających jednoznacznie pozytywnego zdania o pomyśle powołania komisji śledczej oznacza, że zdaniem opinii publicznej nie ma czego wyjaśniać. Wizerunkowo cała ta operacja autokorekty poprzednio przyjętej ustawy jest smutnym dowodem konieczności liczenia się z otoczeniem zewnętrznym, traktowanym jako strategicznie ważne dla tego rządu i to nawet za cenę osłabienia uporczywie lansowanego wizerunku Polski jako państwa w pełni suwerennego. W istocie suwerenność ma swoje granice, a najbardziej może jej szkodzić pycha rządzących. Jednak podane wyniki odbiegają od mojej opinii, że jako obywatel chciałbym wiedzieć, kto – imiennie – osłabił ten wizerunek za sprawą swojej nieudolności. Dlatego osobiście byłbym za powołaniem takiej komisji – kwituje prof. Konarski w rozmowie z serwisem rp.pl.